....sama dziecka nie zrobilam ...
argument niezly
jezu czy ci nasi rodzice sa ze sredniowiecza
na to wyglada, aczkolwiek moi nic nie mowia ze to zle ze artur bedzie ze mna. mam tylko mowi, ze za jej czasow nie mozna bylo miec kogos przy sobie i z odwiedzinami tez krucho bylo...
wspomina tylko jedną historie

jak urodzila sie moja siostra (pierwsze dziecko rodzicow). wtedy mieszkali blisko szpitala - 3 minuty piechotą i tata ugotowal pyszny rosolek dla mamy, zamknal go cieplego w termosie i poprosil jakąś pielegniarke czy salową zeby przemysila go mamie (nie mozna bylo odwiedzac) i tez cieply rosolek tak zassał nakretke ze nikt nie mogl tego termosu otworzyc... i po 3 dniach jak mama wyszla to tata w domu w koncu otworzyl i ponoc nie bylo przyjemnego zapachu...
tak troche nie na temat, ale tak mi sie skojarzylo odnosnie rodzicow
