Strona 542 z 813

: 27 mar 2012, 16:19
autor: julchik22
Mamusie, nie śpiących już w dzień Maluchów, kiedy Wasze dzieciaki przestały spać w dzień? Mi Dawid dzisiaj nie zasnął w dzień chociaż aż tak późno się nie obudził :ico_olaboga: Boję się tego niespania, bo tak chociaż miałam jakieś 1,5-2 godz spokoju na zrobienie czegoś (obiad, sprzątnie), bo z Małym nieraz na prawdę ciężko :ico_olaboga:

: 27 mar 2012, 16:43
autor: wisnia3006
julchik22, zuzka od 3-4 miesiecy nie spi w dzien. zasypia 20-21 i budzi sie i 7-8.
powiem ci ze ciezko jest cos zrobic w domu ale nie jet tak tragicznie. mysle ze jak przyjdzie 2 dziecko bedzie o wiele ciezej.
tibby, tak bedzie skonczony 36 i bede w 37 tygodniu.

wyslalam meza do mc dolnadu po shake:)

: 27 mar 2012, 17:45
autor: julchik22
A ja się wyżalę i z góry przepraszam za tak długi monolog ... dzisiaj się normalnie popłakałam :ico_placzek: Dawiś mi dzisiaj tak dał w kość że hej...zresztą coraz częściej tak się dzieję. Nie wiem czy on wchodzi w jakiś trudny wiek, czy po prostu już taki jest czy też ja jestem do bani mamą :ico_placzek: Ciągle nudzi, lata, jęczy, ciągnie za cokolwiek na mnie i najchętnie ciągnie na dwór. Ani chwili nie potrafi się zabawić sam - nie mogę nic zrobić w kuchni bez jego "pomocy". Opcja ja robie jedzenie, a on się bawi czymkolwiek obok nie działa - musi być przy mnie, na mnie i niemalże robić to co ja. Wiem....testownie granic..., ale cholera nie mam wyczucia... boje się jak on ma łagodnie doświadczyć deprywacji?... Propozycje przytulania na jego poziomu odrzuca - nie o to mu chodzi, a jak nie dostaje swojego awantura na całego :ico_olaboga: Byliśmy niedawno u Męża Brata - ma córe 1,5 m-ca starszą od Dawisia - no dziecko-anioł, spokojne, siedzi sobie u rodziców na kolankach, bawi się zabawkami, woła sporadycznie... Wiem każde dziecko jest inne, ale ja po prostu czasem jestem wykończona. Jak pytam znajome mamusie jak sobie radzą z większą gromadką, to mówią że jak miały jedno to było to samo co u mnie, a przy kolejnych już było lżej bo wiele małpują za rodzeństwem. No i wiecie zauważyłam, jak chodimy na różne spotkania gdzie są Dawisia rówieśnicy, to ja mogę nie istnieć. On tak świetnie i chętnie się bawi z dzieciakami, cieszy się, próbuje coś więcej mówić. No i co? Wygląda zatem na to że nie potrafię zabawic swojego dziecka? No ale kurde.., ja na prawdę się staram ale nie jestem w stanie non stop wymyślać nowych zabaw...zresztą czasem muszę coś zrobić...Cholera nie wiem już sama czy to ja jestem taka jakaś nieporadna czy o co come on? :ico_placzek: Mąż twierdzi że powinniśmy Dawisia wozić przynajmniej na parę godzin do klubu przedszkolaka - tam są dzieciaki w jego wieku, a opiekunką jest nasza bardzo fajna znajoma więc raczej bym była o niego spokojna skoro on tak chętnie spędza czas z rówiesnikami. Ale z drugiej strony mam wyrzuty sumienia że przecież mogę być z nim w domu/na spacerkach :ico_noniewiem: ... Już sama nie wiem co będzie lepsze przede wszytskim dla Dawisia - może rzeczywiście lepiej pozwolić mu pójść na parę godzin do przedszkola niż non stop przebywać z nieraz nerwową matką? Boże... jakie to trudne...
Przepraszam że Wam to wszystko wygarniam, ale musiałam to z siebie wyrzucić...

: 27 mar 2012, 22:00
autor: wisnia3006
julchik22, jak bym czytala a onas. ja tez mam dosc zuzka kocham ja ale codziennie jest gorzej.a jeszcze maz mowi ze to moja wina bo to ja wychowuje zuzie, a ja sobie wmawiam ze jak nauczy sie mowic to bedzie lepiej bo tak to jeczy bo nikt nie wie o co jej chodzi. na placu zabaw wyrywa sie rzuca i chce wejsc najlepiej pod chustawke. a ja musze ja nosic aby nic sie jej nie stalo. ludzie na ulicy sie na nas patrza.a ja wstydze sie i nie raz nie wychodze z nia na dwor bo nie mam sily

: 27 mar 2012, 22:13
autor: julchik22
Wiśnia, doskonale Cię rozumiem. Kocha się dziecko do szaleństwa, ale czasem nie ma siły i już... U mnie paranoja polega na tym, że jak wychodzę gdzieś sama, to najpierw łapię chwilę oddechu, a za chwilę tęsknię już za Małym... dlatego tak niełatwo przychodzi mi podjęcie decyzji o klubie przedszkolaka. Chociaż to tylko parę godzin i mogę tam być razem z nim, a jednak... Ktoś może pomyśleć że to przecież tylko 1 dziecko, a nie 4, ale widać i przy jednym bywają ciężkie chwile...

: 27 mar 2012, 22:32
autor: NICOLA_1985
hej

Julka dwa słowa: bunt dwulatka, spokojnie przejdzie mu, on właśnie się sowiedział, ze nie jest już "przedłużeniem " Ciebie tylko osobną jednostką, że może być sprawcą jakichś czynności, że krzyk czy marudzenie jest dobra metodą nie tylko aby powiedzieć "jestem głodny" albo "chce mi się spać" testuje twoją cierpliwość i sprawdza granice , najważniejsze to są jasne proste komunikaty, konsekwencja, ignorowanie histerii, krzyku, tłumaczenie dziecku jego emocji nawet jeśli wydaje Ci się, że on tego nie słyszy bądź nie rozumie, to jest dla niego bardzo ważne, on nie wie do końca co się z nim dzieje. ja mam też bunt dwulatka w domu ( po raz drugi :ico_oczko: ) spokój, opanowanie i ignorowanie zachowań, które nie są pożądane daje dobre efekty.
jeśli chce robić to co ty daj mu garnek łyżkę, postaw na krzesełku obok siebie i niech ma swoje "miejsce pracy" :ico_oczko: , blisko mamy - na tej samej wysokości a jednak osobno :ico_oczko: kroisz warzywa daj mu plastikowe sztućce i niech też kroi sam , może coś zje przy okazji :ico_oczko: miksujesz coś to niech trzyma mikser razem, z tobą , mój krystian to uwielbia gdy skonczymy miksować rzuca się na podłogę z krzykiem i rozpaczą :ico_oczko: ale wtedy mu spokojnie tłumaczę, ze mikser skończył swoją pracę i idzie spać :ico_oczko: jak krzyczy dalej to wychodzę i mówię, że jeśli się uspokoi będziemy dalej razem gotować , sprzątać czy co tam robimy... , możesz zadawać mu zadania gdy robisz coś w kuchni np. "Dawisiu podaj mamusi..", " Dawidku wyrzuć to do śmieci.." itp. u nas tez to działa odwracam uwagę Krystiana w ten sposób bardzo często gdy chce robić ze mną coś czego nie moze , dużo mów do Dawidka i tłumacz co teraz robisz i dlaczego po co na co itp... mi się dziób nie zamyka jak Krystian chce mojej uwagi bo wiem , że wszystko rozumie co do niego mówię.
oczywiście są sytuacje gdy na dziecko nie działa nic... zaczyna wpadać w histerię wrzeszczeć i rzucać się po podłodze... mój Kris zawsze próbuje tej sztuczki aby coś wymusić ale widzi, że kończy sie to zawsze tak samo... zanoszę go do łóżeczka i od niego zależy jak długo tam będzie siedział.. ja czekam przeważnie aż sie całkowicie uspokoi i przejdzie mu foch.. wychodzi z łożeczka jak obieca , że będzie grzeczny , da mamusi buziaka, wtedy mu wyciągam jakieś zabawki i o dziwo bawi się zamiast dramatyzować.. (sposób na łóżeczko to nie jest forma kary tylko jeden z rodzajów wyciszenia emocji, dziecko jest w bezpiecznym miejscu i moze sobie pokrzyczeć, porzucać się.. nie zrobi sobie krzywdy a ty w tym momencie tez możesz iśc np. do łazienki i liczyć do 10.. 20.. 50... 100...)
a co do spania.. to ja mam taką metodę: wsadzam młodego o godzinie 11.00 do łozeczka daje się napić i mówię , że czas na drzemkę i wychodze... i nie obchodzi mnie to czy zasnął czy nie przez najbliższe 2 godziny... jak spi to super a jak nie to ma przymus leżenia , siedzenia, odpoczywania w łóżeczku.. czasami pada po 2 minutach czasami bebla coś do siebie przez pół godziny, nawołuje mnie itp.. ja wiem , że jemu nic się nie dzieje, jeśli nie płacze tylko sobie marudzi, gada itp tzn , że nie ma potrzeby żebym doi niego szła...
bardzo dobry pomysł aby wprowadzić jeśli macie taką mozliwość choćby kilkugodzinne (kilka razy w tygodniu) wizyty w takim klubie malucha, ty sobie odpoczniesz, Dawiś się pobawi z rówieśnikami i przygotuje na pójście do prawdziwego przedszkola.. dzieci w tym wieku potrzebują już nie tylko mamy ale i innych osób które pomoga mu w rozwoju społecznym
pamiętaj, że dziecko w pewnym momencie a to jest ten moment właśnie uczy się tego że aby coś uzyskać wystarczy wymuszać np. krzykiem i uzyskanie wymierzonego celu jest uzależnione tylko od głośności i długości jego krzyku .. no i zależności od tego kiedy mama sie złamie.. jeśli będziesz to wiedziała to nie dasz się złapać na taki haczyk.. dzieci są baaaaaaaaaaaardzo mądre :-D
trzeba wytyczać jasne granice i ich nie naginać - konsekwencja robi swoje

[ Dodano: 27-03-2012, 22:40 ]
a jeszcze maz mowi ze to moja wina bo to ja wychowuje zuzie
wybacz , ze to napiszę.. ale co za paranoja.. jak on może tak powiedzieć.... co to znaczy, ze tylko Ty ją wychowujesz??? a co Ty jesteś samotna matka????
to rodzice razem wychowują dziecko, nawet jeśli mama poświęca dziecku 90 % czasu a tata 10%.. nieważne.. za wychowanie odpowiedzialni są obydwoje rodzice i jeśli jest coś nie tak to obydwoje ponoszą tego konsekwencje, jeśli Zuzia ma jakiekolwiek zachowania niepożądane przez Was jako rodziców to Twój mąż przede wszystkim powinien czuć się winny a nie zwalac wine na Ciebie, Ty wywiązujesz się ze swoich obowiązków super i nie powinnas mieć nic sobie do zarzucenia...

: 27 mar 2012, 22:41
autor: julchik22
Nicola, dzięki za dobre podpowiedzi :ico_sorki: Niektóre wprowadziłam w życie, ale nie działają - on nie chce plastikowych noży, tylko mój prawdziwy i garnek ten co ja mam, a nie inny itd. Wasza metoda ze spaniem u nas by nie przeszła - wiem że płakałby strasznie, a ja nie mogłabym go z tym zsotawić. Istnieją teorię, że nie wszystkie dzieci dobrze znoszą izolację - dla niektórych jest to strasznie traumatyczne przeżycie - wole żeby nie spał niż tak spał. Fajnie że Krystian nie histeryzuje :ico_oczko: Z klubem przedszkolaka pewnie masz rację :ico_oczko:

: 27 mar 2012, 23:03
autor: NICOLA_1985
on nie chce plastikowych noży,
powiedz mu , ze prawdziwymi nożami się nie bawimy bo skaleczy sobie paluszek , ja zawsze tak tłumacze Krystiankowi ostatnio chciał dotknąć gorącego garnka ale mu powiedziaa, ze garnek jest gorący i się poparzy i , że będzie miał "ała" :ico_oczko:
czasami dziecko potrzebuje, zeby mu coś wytłumaczyć 100 razy.. do innego dziecka trafi coś za 3 razem.. dzieci są różne.. nie można się poddawać bez walki... nawet uparciuchy w końcu przyjmą do wiadmości. musisz wyznaczyć granicę a tą granica jest "nie bawimy się nożami kropka"
Wasza metoda ze spaniem u nas by nie przeszła - wiem że płakałby strasznie,
oczywiście, ze by nie przeszła aż tak łatwo jak byś pewnie tego chciała :ico_oczko: my tą metodę stosujemy już rok czasu więc u nas to jest po prostu kwestia przyzwyczajenia, taki rytuał to samo jest na noc wsadzam do łożeczka i dobranoc :ico_oczko: ja myślę, ze przy twojej konsekwencji (choć widzę, że za bardzo emocjonalnie podchodzisz do wielu rzeczy za bardzi się przejmujesz a Dawidek to widzi i wykorzystuje) po kilku dniach Dawd by zaakceptował nową formę usypiania i tak kiedys będziesz musiała go nauczyć zasypiac samodzielnie w jego własnym łóżku, w jego pokoju :ico_oczko:
Istnieją teorię, że nie wszystkie dzieci dobrze znoszą izolację - dla niektórych jest to strasznie traumatyczne przeżycie - wole żeby nie spał niż tak spał.
dzieci są bardzo różne owszem i być może jest w tym trochę racji ale jak dla mnie to bardziej traumatycznym przeżyciem izolacja jest dla Ciebie niż dla Dawidka, ja myślę, ze jeśli dałabyś mu szanę to on by sobie poradził ( oczywiście dziecko nie może płakać samo godzinami... ale ta metoda którą ja stosuję rozpoczyna sie kilkuminutowymi wychodzeniami z sypialni dziecka i powracaniem (tylko)w razie płaczu , uspokajaniem i tak dalej .. i tak dalej.. dziecko musi miec szansę i trzeba mu dać czas na to aby a=zrozumiało czego od niego wymagamy :-)
dziecko płącząc pozostawione w łóżeczku po zakomunikowaniu mu " pora spać" nie płacze bo czuje się odrzucone czy niekochane tylko próbuje wykorzystać swoje umiejętności nabyte wcześniej na to abyś zmieniła swoją decyzję pod wpływem silnych emocji jakie w tobie będzie budzić jego płacz :ico_oczko: izolacja dla dziecka jest bardzo traumatycznym przeżyciem w bardzo rzadkich przypadkach , wręcz można powiedzieć skrajnych gdzie wpływ na to musiły mieć jakieś wcześniejsze przeżycia związane z rozstaniem się z mamą które nie było dobrze przeprowadzone

: 28 mar 2012, 09:05
autor: karo-22
Hej Dziewczyny, nie ma czasu na takie długie wywody :ico_oczko:
Ale, Nicola, zgadzam się z Tobą w 100%! :-)
Wszystko da się zrobić, jest to tylko kwestią czasu i przyzwyczajenia dziecka do danej sytuacji, danych wymagań rodziców. A rodzic musi być konsekwentny.
Gdyby Krystianek nie był przyzwyczajony do metod, o których mowa wyżej, też by się teraz buntował i histeryzował, a że Ty wykonałaś już jakiś dłuższy czas temu ogromną pracę i wprowadziłaś w Wasze życie np metodę usypiania czy wyciszania się sam na sam w łóżeczku to po prostu ją przyjął i jest to dla Niego oczywiste i zupełnie normalne, że tak się dzieję.
Każde dziecko na początku byłoby zdezorientowane i nie wiedziałoby co się dzieje, bo do tej pory nie znał takich zachowań. Wszystko kwestią czasu i konsekwencji!
Nicola, bardzo podoba mi się Twoje podejście, Twoja konsekwencja i praca jaką wykonujesz. Nie ma nic od tak, przy pierwszej próbie, szczególnie przy dziecku, które jest mądre, cwane i potrafi doskonale wykorzystywać rodziców, ich niepewność i rezygnację pod wpływem emocji.
Nicola, na pewno skorzystamy z Mężem z Twojej metody usypiania i wprowadzimy ją w życie już! Raz, dwa, trzy TERAZ! Tak nauczył mnie pewien Pan na treningu motywacyjnym :ico_oczko:
Wszystkim życzę takiej motywacji! :-D
Nicola, a powiedz mi Kochana, jakiś specjalny przepis jest na tą metodę, czy tak po prostu zaczyna się od zostawiania dziecka w łóżeczku na parę minut i powoli wydłuża się czas...??

: 28 mar 2012, 10:06
autor: NICOLA_1985
hej
Karuś ciesze się, że się ze mną zgadzasz i dziękuję za tak miłe słowa , trochę interesuję się psychologią rozwojową i ogólnie swoje metody zaciągam z publikacji Doroty Zawadzkiej, bardzo podoba mi się jej spojrzenie na sprawy rozwoju i wychowywania dzieci, jej metody są niezawodne, oczywiście wiadomo, że nic nie dzieje się od razu za pierwszym razem nikt nie powiedział, że wychowywanie dziecka jest proste , że tylko nalezy robić coś według schematu, wychowywanie to bardzo ciężka praca wymagajaca od rodziców czasu, cierpliwości, konsekwencji ale jeśli się wkłada w wychowanie dużo pracy to efekty są na prawdę świetne, można wychować na prawdę wspaniałego człowieka ale trzeba pamiętać, że wychowywanie zaczynamy już od pierwszego dnia życia dziecka a nie od np. podstawówki.. :ico_oczko:
dziecko które ma jasno określone zasady na jakich funkcjonuje jego dom ma poczucie bezpieczeństwa , wytyczanie granic nie wyklucza jednoczesnego okazywania dziecku ogromnej miłości i oddania ( nie mylić z poświęceniem :ico_oczko: akurat nie uważam aby rodzice musieli się poświęcać i zatracać samych siebie bo przecież na pierwszym miejscu jesteśmy ludźmi na drugim żoną/mężem a dopiero na trzecim rodzicami)

co do mojej metody to ona jest skuteczna w 100% nie ma dziecka które tej metody nie łyknie :ico_oczko: ale jest jeden warunek... konsekwencja, nie można się poddawać emocjom bo dziecko płacze, nie daje się uspokoić albo trwa to już ponad 3 godziny i nie widać końca...
musisz pamiętać , że jeżeli zaczniesz to już musisz kontynuować jeśli zrezygnujesz to namieszasz bardzo dziecku w główce i następna podjęta przez Ciebie próba będzie jeszcze cięższa więc lepiej zrobić to za 1 razem...
dziecko będzie płakać, krzyczeć, wrzeszczeć, rzucać się moja karolina nawet na siłę próbowała wymiotować... :ico_oczko: dzieci ogólnie mają różne sztuczki.. najważniejsze jest to aby nie wyjmować dziecka z łóżeczka.
ogólnie metoda jest opisana także internecie więc zawsze możesz sobie tą metodę podgladnąć...
ja napiszę jak to wyglądało u nas.
wiadomo cowieczorny rytuał kolacja, czytanie bajki bądź dobranocka - zależy co kto stosuje , ja jestem za czytaniem bo lepiej jest wtedy wyciszyć sobie dziecko wiadomo jak działa tv :ico_oczko: chociaż w tv można puścić "dobranocny ogród" i też dobry pomysł :ico_oczko: kąpanie , przytulanie, buzi buzi i wsadzam malucha do łóżeczka , mówię, że jest pora aby iść spać, i wychodzę, dziecko po wyjściu rodzica wpada w histerię ale trzeba wytrzymać 1 minutę i dopiero wtedy wejść po raz pierwszy. wejść nie zaświecać światła bo jest noc prawda? a w nocy jest ciemno :ico_oczko: uspokoić malucha w łóżeczku, podajemy rączkę, głaskamy, dajemy buzi mówimy spokojnym tonem , najlepiej szeptem.. gdy dziecko się uspokoi ( to może trwać nawet całe wieki :ico_oczko: nie napiszę ile minut bo każde dziecko uspokaja się po czasie jaki tylko i wyłącznie jemu jest do tego potrzebny) wychodzimy ponownie dziecko najpewniej znowu wpadnie w histerie , tym razem jednak wracamy dopiero po 3 minutach , i jak wyżej uspokajamy dziecko. wychodzimy i powrót tym razem po 5 minutach... i więcej czasu w tym pierwszym dniu nie wydłużamy do końca aż dziecko, ze tak to nazwę padnie na pyszczek już ze zmęczenia i zaśnie wchodzimy do pokoju co 5 minut. po to to wchodzenie do pokoju i uspokajanie dziecka i powtarzanie mu ze pora spać aby sobie miał czas w główce poukładać o co mamie chodzi, zaakceptowaniu i zrozumieniu nowej metody usypiania i poczuciu bezpieczeństwa , że mama mnie nie zostawiła samego wraca do mnie i zaspakają moją potrzebę bliskości i pomaga mi się uspokoić i wyciszyć. pierwszy wieczór i noc jest cięzka bo w nocy sa te same zasady.. dziecko maxymalnie po kilku godzinach powinno zasnąć (paść ) ale zapewne się w nocy obudzi.. więc nie ma co liczyć na to, że się wyśpimy...
drzemka popołudniowa powinna wyglądac tak samo, więc może okazać się, że dziecko zamiast spać przekrzyczy dwie godziny i nie zaśnie i drzemka bedzie w naszym poczuciu zmarnowana ( ale to jest ważne aby nie mieszać dziecku w głowie , w koncu tyle pracy już włożyliśmy w uspanie naszego szkraba wieczorkiem i w nocy prawda? po co to niweczyć w dzień??????)
drugiego wieczora przypuszczam ( tak było u nas) czas zaśnięcia dziecka już będzie krótszy, a trzeciego dnia już krzyki powinny byc na prawdę krótkie, w następnych dniach wydłużamy czas znowu od 1 minuty nawet do 10 stopniowo co wejscie kilka minut dłużej zostać po za pokojem dziecka, to jest trudne szargają nami skrajne emocje, zawsze można iśc do innego pokoju się wyciszyć, uspokoić emocje, policzyć do 1000... itd.. najważniejsze jest to, że gdy wchodzisz do pokoju dziecka ma emanowac od Ceibie stoicki spokój, mówisz sciszonym głosem , że pora spac, nie dyskutujesz z dzieckiem na inne tematy, krótki jasny komunikat. będe ciężko w pierwszym dniu możesz nawet pomyśleć , że "to się nie uda.. nie z moim dzieckiem... nie ma takiej opcji... " albo , że ta metoda jest drastyczna , że boisz się, że dziecku siądzie to na psychikę.. nic podobnego, dziecko jest bezpieczne w swoim łóżeczku, nic mu sie nie dzieje, nikt go nie bije, nikt na niego nie krzyczy mama głaska całuje mówi , że kocha, mówi , że pora spać, jest spokojna mówi sciszonym tonem..... to zadziała ale trzeba być twardym! :-)

[ Dodano: 28-03-2012, 10:17 ]
jeszcze Ci napiszę wydłużanie czasu : 1, 3, 5, 7, 10, 13, 15. dłuższej przerwy niż 15 nie robimy i to 15 minut to jest w 3 dniu
1 dzień: 1, 3, 5, 5, 5, 5, 5, 5, .....................
2 dzień: 1, 3, 5, 7, 10, 10, 10, 10, 10 ,10, .............................
3 dzień: 1, 3, 5, 7, 10, 13, 15 , 15, 15, 15....................................

[ Dodano: 28-03-2012, 10:19 ]
Życzę Ci POWODZENIA :-D i dużo cierpliwości, spokoju, wytrwałości i konsekwencji :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: