witajcie Kochane!!!
wybaczcie że tak długo mnie nie było, lece Was zaraz doczytać, tylko zdam relację co u nas.
A więc-Al odstawił się definitywnie od piersi....obiecałam sobie, że będę go karmić tak długo, aż sam sie odstawi, ale nie spodziewałam się ze to bedzie tak szybko
ostatni raz pompował 10 marca

od tamtej pory tylko mnie skubnie i ucieka, więc już na pewno koniec...przykro mi jest strasznie, ale co robic....

pocieszcie mnie trochę....i poradźcie ile mleka musi wypijać, bo nie wiem czy kaszka raz dziennie i 200 ml mleka mu stykną-wypija tylko te smakowe-banan lub wanilia.
ogólnie strasznie ma ciężki charakterek ten mój facecik...testuje granice, robi na przekór, jak czegos bardzo chce lub bardzo nie chce, to robi sie sztywny i kładzie na ziemi

zdarza mu się tez czasem walnąć mnie ze złości

Boże, ja nawet nie wiedziałam że takie zachowania są wrodzone, a nie nabyte

przeciez ja nigdy na niego ręki nie podniosłam!!!
Z Pio bardzo, bardzo źle. Ostatnio straszna afera wyszła. Mój Tata rozwalił sobie łękotkę w kolanie i 31 marca ma operację. Przez ten wypadek musiałam zmienic plany i nie jadę na święta do teściów, ktos musi się zająć domem (moja Mama duzo pracuje), zaopiekować się Tatą i przede wszystkim przywieźć go ze szpitala. Powiedziałam P że musi na swięta przyjechac do nas, na co usłyszałam że on sobie musi przeliczyc ile to go bedzie kosztować

a jego mamusia oswiadczyła że Piotruś jest zmeczony i nie będzie się tłukł przez całą Polske do nas

Boże...a ja moge się tłuc z dzieckiem na plecach???!!!! 3 miesiące dziecka nie widział i nie chce mu się nonono ruszyć???

same rozumiecie...jestem na skraju wytrzymałości nerwowej...
acha-z ciekawostek, jestem żywym dowodem na to, że instynkt macierzyński jest silniejszy niż samozachowawczy. Ratując Ala przed niechybnym upadkiem-zespinaczował sie na drewnianą ciuchcię, żeby dostać się na komodę, rzuciłam mu sie na ratunek zupełnie nie zauważając filara...przez tydzień chodziłam z 4 plastrami zszywającymi-rozwaliłam sobie łuk brwiowy
