ja ostatnio zrobilal wieeeelka awanture A., po tym, jak nie chcial isc ze mna i z malym na spacer, tylko wolal zostac w domu i gadac na necie z jakas babka (jak sie pozniej okazalo).
to to byla ta przykrosc, o ktorej pisalas jakis czas temu?? a co to za panna? znajoma? z pracy?? znasz ja???
tak, to bylo to "swinstwo".. wygladalo to tak, ze bylismy pokloceni i ja sie zbieralam z malym na spacer i tak burknelam do niego "idziesz z nami?" (ton nie byl zbyt przyjemny) on powiedzial "nie"...
no i pozniej wieczorem, ogladamy TV (2 metry od siebie hehe), a tu wyskakuje jakas wiadomosc od babki, ktora dodala go na skype kilka m-cy temu, on przyjal zaproszenie (po jaka cholere???).. no i wtedy po raz pierwszy gadali, jak ja poszlam na spacer..
po tym, jak ta wiadomosc wyskoczyla, to mowie "coo, masz nowa przyjaciolke i fajnie spedzasz sobie czas... zamiast z rodzina, to na necie z jakas obca baba wolisz gadac, tak?", a on mi na to "ona przynajmniej jest dla mnie mila"... no to ja do niego "dobra, w takim razie, ja tez sobie znajde kolegow na internecie, ktorzy beda dla mnie mili"
i tak sie skonczyla dyskusja...
na drugi dzien rano (wtedy, jak nie mialam internetu), to postanowilam przejrzec historie jego wiadomosci na skype - czego zwykle nie robie...
w sumie rozmowa, jak rozmowa... bylo pare momentow, ktore mnie wkurzyly, bo mialam wrazenie, ze z nia kreci, a ze mnie sie nabija... ale nie moge tego podpiac pod zdrade, czy cos... zwykla gadka.
aa to nie byla zadna kolezanka z pracy... to jest jakas pianistka ze Stanow, ch.. wie kto, malo mnie to obchodzi... co mnie zabolalo to to, ze on wolal siedziec tu i z nia gadac, niz byc z rodzina (nawet, jezeli bylismy pokloceni).... ahaa, i jeszcze jedno, on nigdy nie ma dla mnie czasu, zeby pogadac, jak jest w pracy... a z nia sie "umawial" na jakies tlumaczenie zagadnien marketingowych... w sensie pytal, o ktorej bedzie online itp..
od tamtego czasu z nia nie gada (w sumie to byla tylko 1 rozmowa, a ja burze rozpetalam)... teraz jest dobrze
