Ja juz w domku. Moj stan sie troche poprawil, choc za bardzo chodzic nie moge bo zaraz dostaje skorczy i w ogole zle sie czuje. Brzuch ciagnie na dol. Powiem wam ze meczy mnie ta ciaza... poprzednia byla podobna, ale teraz po prostu marze o takiej wolnosci na ciele... o bieganiu, rowerze, skakaniu z moja corka, itd... a tymczasem glupiego prania zrobic nie moge

W szpitalu bylo tak nudno ze faktycznie sie lezalo i to pomoglo. Choc przyznam ze w sobote ucieklam na godzinke i bryknelam do sklepu dzieciecego po drugiej stronie ulicy. Skonczylo sie to bolami na wieczor ale co tam :)
Teraz powinnam ze dwa tygodnie wytrzymac, a potem moze znowu szpital, a moze uda sie dluzej pociagnac... zobaczymy. W kazdym razie na tym moj rozwoj cywilizacji koncze. Hanka bedzie musiala sie pogodzic z jednym braciszkiem a nie czterema :D
Wiecie moze cos na temat tych zastrzykow na pluca? Bo ja je dostalam i mam nadzieje ze jesli urodzi sie o czasie to nie okaze sie ze ten zastrzyk np zaszkodzil w czyms...
A co u was? Olala juz wrocila z wakacji? Wszystkie sie trzymacie do kupy? W calosci? Widze ze niektore to juz 34 tydzien. WOW normalnie za chwile zaczniecie sie rozdwajac - ja jak bylam w 34 tygodniu to dwa tygodniu pozniej juz tulilam Hanke do siebie! Wiec to jest naprawde blisko!!!
Scikam i do porannej kawki!