a u nas było tak:
ok 22 pojechaliśmy, rozwarcie było na2 cm, ktg,cskurcze pokazywało, ale kazali mi się połozyćci dać znać, aż będą mnie boleć mocnej, częściej i dłużej,ok 2 poszłam do wc a tam ze mnie sporo poleciało krwi z śluzem, poszłam na badanie a tu 6cm rozwarcia, kazała mi usiąść na piłkę, skurcze coraz bardziej bolały, potem się położyłam i mi zaczęła tam ostro gmerać, potem znów piłka, potem znów gmeranie i 8cm , przebili mi pęcherz i się zaczęło, kiepsko jakoś parłam, skurczę jeszcze nie były silne i długie i podłączyli mi oxy, wtedy to myślałam, że odlecę z bólu, i znów mi jakoś nie szło, nic nie mówiąc w pewnym momencie mnie pocięli, zbytnio tego nie czułam, bo w czasie skurczu i od razu mi już małego wyjęli ,mąż przeciął pępowinę i wyszedł,
potem wyparłam łożysko i mnie dr szyła,dostałam głupiego jasia, także poza pierwszym wetknięciem igły to nic nie czułam,
leżałam na tej sali chyba dobrą godzinę,a mały był na jakimś ich stoliku, nie wiem czemu, chyba chciały, żebym trochę doszła do siebie,
, także urodził się o 3.35,
nocka dziś była nieciekawa, bo mi się Mikuś co chwilę budził,dopiero rano mi chciał usnąć, ale mu nie dali, bo przebierali, kłuli, badali, no i o 11 wyszliśmy, jest żółty, ale w normie, jakby się więcej zrobił to mamy przyjść,
w domu śpi ładnie, aż za
, pewnie nockę odsypia, ale nie wiem czy mi się najada, bo jakoś krótko ssie,
pił ok 12, potem o 16, potem o 19.30 i tak krótko, śpi i je aż dziwne, bo w szpitalu mi nie spał tak, mam nadzieję , że to nie objaw rosnącej bilirubiny, bo nie chcę wracać do szpitala,
krocze boli raz mnie raz więcej, podbrzusze też pobolewa jak na @, uda i ręce też bolą, pewnie zakwasy, wzięłam ciepłą kąpiel i na razie jest w miarę ,
dobrze, że mąż ma jeszcze tydzień urlopu