dziekuje dziewczyny
ja swojego psa nawet nie widzialam...
uciekl nam w sobote gdy pojechalismy na zakupy ( znalazl sobie gdzies w siatce dziure- a uciekal nie pierwszy juz raz)... mysalalam ze i tym razem ktos go do domu przyniesie- jak zawsze...czekalam... zostawilam odworzona bramke z nadzieja ze sam wroci...rozwiesilam ogloszenia... w koncu sasiadka we wtorek powiedziala ze widziala mojego pieska- jak zabiera go policja... o wypadku nic nie wspomniala... pojechalam na policje, tam powiedzieli ze psa zabrali do schroniska... (rowniez nikt nie powiedzial ze piesio zostal potracony)...pojechalam do schroniska... a tam wzieli mnie na zaplecze...pokazali "akt zgonu"... powiedzieli ze potracil go samochod( zaraz kolo mojego domu
)
piesek byl w ciezkim stanie...zmarl... nie widzialam zwlok...nawet o nie nie pytalam...
probowalam hamowac lzy, bo bylam tam z synkiem... on tylko pytal gdzie jest Pelus... dlaczego mamusiu placzesz...
teraz Wiktorek wspomina Pelego... ale mowimy mu ze poszedl zony szukac...
ten pies byl czlonkiem naszej rodziny a teraz go juz nie ma...
zalozylam ten watek, ale juz do niego nie pasuje...
i raczej nie bede sie udzielac w tym temacie...