Witaski
Młode mamusie nie mają teraz czasu na siedzenie z ciotkami przy miniatorach - maleństwa pochłaniają czas do reszty...(widzę, ze nie tylko u mnie ^^).
Ja właśnie znowu piorę małego ciuszki, w pokoju czeka jeszcze prasowanie i jak mąż wróci z jajkami (kurzymi znaczy się, a dokładniej ze swoimi również, ale na tych pierwszych mi zależy teraz bardziej xD) to jeszcze drugie danie trzeba skręcić.
Widzę, że nie wszystkie miałyśmy "udane" porody, ale najważniejsze, że wszystko się układa - teraz z perspektywy czasu to wszystko jest nieważne - ból, złość, strach i cierpienie. Teraz czas na miłość, szczęście i radość z naszych pociech :)
U mnie nadal małe problemy z mlekiem. Mama przyniosła wagę więc mogę sprawdzić ile mały zjada, ale czasami mam wrażenie, że mimo wszystko nie jest najedzony. Karmię nadal z kapturkami, bo moje maleńkie brodawki nie nadają się do jedzenia "na sucho" - ani jak złapać, ani jak ssać (on płacze, bo nie może chwycić, ja płaczę jak mu już się uda, z tym że złapie sam koniec i zaciśnie...). Ja używam maści Bepanthen i też jest dobra - nie mam już strupów, nowe się nie robią (tzn krwawe, bo tak to jakaś zastrupiała skóra się robi i przy kąpieli ją ściągam).
Na domiar złego sączy mi rana po cięciu... - jednym słowem moje obawy się sprawdzały, że z gojeniem nie pójdzie tak łatwo...
Szczęście w nieszczęściu, ze to nie żadna ropa, a jedynie płyn surowiczy - lekarka założyła mi sączki i mama robi opatrunki. Już trochę opuchlizny zeszło. Mam nadzieję, ze szybko się już zagoi po ściągnięciu tych sączków i nie będzie dalszych problemów.
Dziewczynki, podzielcie się przepisami na to, co jecie. Szukałam na necie, ale generalnie nic szczególnego nie znalazłam. Wczoraj robiłam pierś z kurczaka duszoną z jabłkiem i podaną z ciemnym ryżem i powiem Wam, że nawet dobra była (nie sądziłam, ze kurczak + jabłko, sól i troszkę pieprzu to dobre połączenia, ale było naprawdę zjadliwe). Dziś planuję sobie zrobić naleśniki bez mleczne z dżemem. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Zmykam powoli, żeby jeszcze coś zrobić, nim Marek wstanie.
Pozdrowionka i buziaczki dla nie mających czasu cioteczek :*
ps. Sebcia, ja miałam już taki moment, że miałam nadmiar pokarmu. Małego odstawiłam od cycka, bo zalewałam się szczerymi łzami ja ssał i przerzuciłam się na odciąganie i podawanie mu z butli. Z prawego cyca odciągnęła, nawet ponad 100 raz, tak to 80-90 - wystarczająco na jedno karmienie. Aż następnego dnia pokarm prawie zniknął. Położna mówiła, ze za wcześnie na odciąganie, ze dostawianie dziecka bardziej stymuluje. I laktatorem odciągałam po 20-40 z jednaj piersi max... Wróciłam do cyca i powoli jest coraz więcej mleka. Marek jak dostał sztucznego mleka(w sumie trzy razy, z czego raz tylko na "dopchanie" 30ml), to wymiotował po nim za każdym razem... - woli moje. Tak że życzę Tobie też jak najlepiej...