Strona 63 z 125

: 12 sty 2010, 22:23
autor: Janiolek
Ania, jeszcze napisze czy jade, raczej tak, ale nic pewnego, pojutrze dam znac na 100% kurcze nie mam co robic bo nie sciagnely sie nowe odcinki Housa :ico_placzek:

: 12 sty 2010, 23:55
autor: martuunia1
Yvone to słodkich snów dla Ami w nowym łóżeczku :ico_brawa_01:

Ania masz rację ciężko odmówić, bo człowiek się boi, że dziecko poczuje się odrzucone,a zwłaszcza taki 2latek, który wiele rzeczy jeszcze nie rozumie...Jak skończycie remont to myślę, że będzie łatwej.

Janiołku nuda cięzka sprawa,a le popatrz na to z optymizmem bo czasem fajnie się jest ponudzić i nie mieć nic do roboty :-D

Ja dziś znowu nic się nie pouczyłąm i co najgorsze nie mam zapału w ogóle :ico_placzek:

: 13 sty 2010, 09:54
autor: Pruedence
No a ja wstyd powiedzieć chętnie bym się czegoś pouczyła bo mam wrażenie że się cofam w rozwoju, ale nic to zamówiłam sobie dwie kolejne prenumeraty prasy fachowej więc będę czytać, wczoraj przyszła mi Mp, to sobie po przyswajam trochę nowych wytycznych.

Justyna- to daj mi znać bo ja mogę gdzieś podjechać, w sobotę jest mi najprościej bo Tosia siedzi pół dnia u teściowej. Wczoraj zrobiły pierogi z truskawkami. Ja nie mam siły się z Tosią babrać w kuchni a teściowa ma anielską cierpliwość, Tosia ma swój mini sprzęt i wałkuje itp, a w zeszły weekend robiły szarlotkę i moje dziecko samo starło na tarce wszystkie jabłka, babcia je obierała, co prawda kuchnia była usyfiona ale Tosia przeszczęśliwa :-D

Moja mama wróciła z konferencji z Niemiec i się stęskniła za Tosią, z własnej woli się zaoferowała, że dzisiaj do niej przyjedzie i weźmie ją na spacer, zobaczymy :ico_noniewiem:

: 13 sty 2010, 10:01
autor: martuunia1
:ico_placzek: :ico_placzek: Nelka wyła 2 godziny w nocy :ico_zly: :ico_zly: :ico_zly: ja już sobie myślę, że to moje dziecko jest nienormalne, najgorsze jest t, ze ona sama się nakręca, a potem jej już nie zatrzymasz, będzie wyła dopóki nie padnie z wycięczenia :ico_placzek: załamka!!! Ja już nie wiem co sąsiedzi myślą o Nas, nie to, że mnie ich opinia szczególnie interesuje, ale szkoda mi tych co nie przeszkadzają...Mój A dziś taki wkur...pojechał do pracy, znowu 300km i ledwo widzi na oczy!!!Może to przejściowy kryzys i nie nie przyjmuję do wiadmości, że tak będzie dłużej!!!!

Ania ale super teściowa :ico_brawa_01: moja Mama też ma taką cierpliwość do Nelki, że razem cistka robią itp itd..

: 13 sty 2010, 13:42
autor: Yvone
MArtuuniu jak wytrzymaliście, to już będzie lepiej i z górki. A jej jak popłakała, to nic nie będzie. Zobaczysz, ze dzisiaj, jak już nawet będzie wyła, to krócej. Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale najgorsze chyba za Wami.
Pruedence dobrze, że czytasz prasę fachową. Musisz być na bieżąco, bo macierzyński szybko zleci i trzeba wracać do pracy.
Ja się zbieram do publikowania doktoratu i może to choć trochę mnie zmobilizuje do sięgnięcia do publikacji fachowych. Tylko co z tego? Ty masz gdzie wrócić do pracy, ja ciągle bez i coraz mniej wierzę w pracę ze studentami. A mój problem to chyba polega na tym, ze coraz mniej wierzę, a jednak naiwnie ciągle się oszukuję i ciągle chodzę od uczelni do uczelni.
Łóżko rewelacyjne, choć Ami jęczała w nocy. Dopadło ją od niedzieli katarzysko, ale dzisiaj posłałam ją do żłobka. Nie kaszle, nie gorączkuje, to nie ma co jej na siłę trzymać. A ja muszę dzisiaj pojeździć trochę, co też mi się nie uśmiecha. Dziewczyny pierwszy raz bez mojego M obliczyłam sama podatek. :-D Dzisiaj zabieram się za zwrot różnicy Vat i w końcu za pkt. Nie wiem czy dam radę wszystko na raz, bo same rachunki zajęły mi 2 godziny. Ale grunt coś robić. A muszę jeszcze poszukać jakiejś ciekawej szkoły z angielskim dla siebie, bo od lutego planuję zacząć i jeszcze jakiejś podyplomówki. Przynajmniej zacząć się rozglądać i próbować coś zmienić. Rany, jeszcze chwila, a mnie sieknie taka depresja, że nie wiem czy się pozbieram, bo tego, że czuję flustrację w związku z brakiem pracy, to już nawet przed ludźmi nie jestem w stanie ukryć.

: 13 sty 2010, 14:46
autor: Pruedence
Marta- grunt to wytrzymać, dacie radę aż w końcu Nelka się podda i przestanie wyć, mnie to jeszcze czeka i pewnie też nie będzie różowo ale jak mus to mus. Co do tańca brzucha znalazłam takowy na Mogilskiej czyli całkiem blisko mnie, umówiłam się z Markiem, że od lutego będzie dwa wieczory zostawał z dziećmi a ja będę ćwiczyć bo inaczej nie zrzucę tego brzucha, taki flak fuj.

Ela- no nie dziwie Ci się, dalej nie mogę zrozumieć, że w takim dużym mieście jak Wrocław nie ma dla Ciebie pracy w twojej profesji, trzymam kciuki żeby to się jednak zmieniło. Ja właśnie dlatego czytam ta prasę i coś próbuje się dokształcać bo w sumie zespół mnie nie zna wie tylko, że to ta co od razu poszła na urlop i chce zrobić dobre wrażenie no i przede wszystkim nie szkodzić pacjentom.

Niedawno wróciliśmy ze spacerki z Adasiem, moja mama przyjechała i wyszła z Tosia na godzinę więc jestem pozytywnie zaskoczona, teraz zjadła zupkę i ogląda baje bo musze iść nakarmić Adasia.

: 13 sty 2010, 21:50
autor: 79anita
Witajcie:)
Martunia moj tez jak robi afere to na calego. Dzisiaj bylo o budyn :ico_oczko: Z praca przedstawiciela to jest najbardziej przertabane te jezdzenie w takich warunkach Rysiek tez ostatnio pozno wraca bo drogi zawalone.
Ania kurcze dobrze ze masz ta tesciowa i mame bo ja coe podziwiam jak ty to wszystko ogarniasz. A co do drugiej strony mieszkania to ja tez sobie obiecuje ze zrobie wtedy porzadek z tym spaniem Kacpra bo moj to spi ze mna od 7 miesiaca. Jak sobie pomysle co mnie czeka :ico_olaboga:
Yvon te nastawienie to przez pogode mnie tez jakos zle nastraja. Beznadzieja mnie zima nie cieszy. Rzeczywiscie gdybym pracowala to inaczej bym sie czula.
Janiolku widze ze masz to co ja. Jak sobie nic nie sciagne to nie mam co ogladac zreszta ja poza Dzien dobry tvn to nic nie ogladam. 39,5 sie skonczylo Gotowe na wszystko takze. Nie ma dla mnie nic w tej telewizji.
Ja sie nudze jak jasna cholera wymyslam obiadki i kure domowa robie z siebie ostatnio :ico_oczko: nic mi sie nie chce babka co ogladala nasze mieszkanie sie nie odezwala Rysiek rozmawial z agentka ale narazie cisza. Poza tel. wlasnie z biur to nikt nie dzwoni. Dzisiaj dzwonil gosciu to mnie pocieszyl ze ostatnio to tylko takie mieszaknia im sie sprzedaja czyli stosunkowo nowe bloki z metrażem ok 50m2. Ale lapie dola bo ja rozumiem ze nie sprzedaje sie mieszkania jak prasy ale jakis ruch w tym kierunku. Wiem nakrecam sie. Ale ja tak nie lubie czekac cierpliwosc nie jest moja najmocniejsza strona.

: 13 sty 2010, 23:16
autor: Yvone
Anitko chyba masz rację co do pogody i samopoczucia. Ma to wpływ i to duży na nas.
Pruedence jednak nie ma tej pracy. Pogodziłam się nawet z faktem, że nikt nie zatrudni mnie na etat, tylko na umowę o dzieło, ale wszędzie mnie zbywają. Rozmowa z rektorami, to w ogóle porażka, bo odsyłają i wzruszają ramionami, w działach dydaktycznych mówią to samo za każdym razem. Wyświechtane teksty typu: nie wiemy, proszę mieć nadzieję, może coś się wyklaruje. Czyli bardzo kulturalnie "spieprzaj". Dla mnie jest to dosyć abstrakcyjne, bo jestem językoznawcą i w trakcie doktoratu nie raz słyszałam, że to dobrze, bo językoznawców brakuje. A tu powiedzą, "ciekawe przedmioty" i na tym koniec - zero konkretów. Ale mniejsza z tym. Po prostu mam pecha. Jednak jak rozmawiam z kolegami doktorami, to inni mają nie lepiej a czasem jeszcze gorzej. Albo nie mają pracy i są na garnuszku rodziców, albo dojeżdżają po 200 km., albo w ogóle pracują chowając doktorat do kieszeni (sklep z żarówkami), albo podpisują z nimi co roku umowy na asystentów, mimo że niby po roku mają obowiązek podpisać na adiunktów, ale przynajmniej mają jakąś pracę. Próbuję ten okres jakoś przetrzymać, tylko czasem wysiadam. Robienie czegoś innego jest możliwe, tylko po co wówczas było ślęczeć nad doktoratem i tyle lat pracować na coś, co jest dla idei. To musi się jakoś wyklarować, a ja muszę przetrzymać, tylko coraz trudniej. Ale mniejsza z tym.
Dzisiaj pech po prostu mnie prześladuje. Najpierw złapałam gumę na samym środku skrzyżowania. Nim dojechałam do najbliższego parkingu, to już jechałam na feldze. Śmierdziało okropnie. Potem nie mogłam dodzwonić się do M, a trzeba pojechać po Amisię. Poszłam do Obi po firany i dzwonią do mnie w tym samym momencie, że niestety będą dopiero na piątek i żebym niepotrzebnie nie jeździła. Oczywiście już byłam na miejscu. Poszłam na przystanek, bo M na rozmowach, a dziecko czeka i oczywiście kiosk zamknięty (zaraz wracam), w końcu wygrzebałam bilet, skasowałam, potem się okazało, że dwa (to akurat drobiazg). Na koniec pół godziny przeszło czekałam na mojego M, a samochód i tak musi poczekać na parkingu przed marketem do jutra. Wróciłam po kilku godzinach zmarznięta w przemoczonych butach i z chlebem z błota, bo oczywiście musiał mi wpaść akurat w paskudne błoto śniegowe. Po prostu pech.

: 14 sty 2010, 13:28
autor: Pruedence
Ela to rzeczywiście miałaś wczoraj pechowy dzień :ico_olaboga:

Anita- ja też mam marną cierpliwość i lubię mieć wszystko załatwione na już, więc Cię rozumiem. Mnie co raz częściej łapie frustracja bo końca tego remontu nie widać, a mój M zawsze robi niemożliwe do zrealizowania plany i mnie tym nakręca a potem jestem na niego zła bo oczywiście nawet połowy nie ma zrobionej w tym czasie co mi obiecywał.

Dzisiaj mamy kolędę, Tosia poszła na pole z nianią to udało mi się posprzątać porządnie mieszkanie. Jestem trochę niewyspana bo Adaś się męczył całą noc a to z gazami, a to z kupą, a na koniec mnie obrzygał i siebie tak, że poszliśmy spać dopiero o 4, na szczęście Tosia była wyrozumiała i spaliśmy do 10.

: 14 sty 2010, 13:35
autor: wisienka24
Dziewczyny, wpadłam się pochwalić, że pierwszy egzamin mam zaliczony na 4. :ico_haha_01: Czytam Was co jakiś czas ale nie mam czasu nic napisać. Teraz ślęczę nad fizjologią, a mój R pojechał na narty na 3 dni :ico_zly: życie jest niesprawiedliwe :ico_noniewiem: Buziaki!!
Ela, mam nadzieję, że dziś już nie będziesz miała takiego pecha :ico_oczko: