hejo!
Kocham jesień, u nas piękna pogoda, a ja przy garach...
Dziękujemy za komplementy, Jas faktycznie jest kochanym maluszkiem, czasem mam ochotę go zjeść, ale tak kazda mama powie o swym dzieciątku, bo tak naprawdę to słodziutkie nasze maluchy bez wyjątku
Serafinka, zdziwisz się - brzuszek mam sflaczały, miękki i nie wiem czy kiedyś będzie jak dawniej - w ciąży nabiło mi ponad 20 kilosków- no ale ograniczyłam do minimum słodycze, czasem ich nie jadam wcale, nie jem tłustych i smażonych, a odkąd mam pozwolenie od ginki, biorę się za ćwiczenia. no i zobaczymy. A Ty co robisz że przekonałas maluszka do chusty? Jas na sam jej widok się łupi.
Co do imprezki, no niestety, obsługa zaliczyła 2 wtopy, jedną z nich był fakt, że nie podali zupy na obiad. Nie było kogo ochrzanic, bo nie było własciciela, a ja poza tym faktem karmiłam na górze w pokoju Jasia. nie omieszkałam zwrócić na to uwagi przy rozliczeniu. Mąż, człowiek ugodowy, chciał machnąć ręką. No i obsługa nie wiedziała, że kawe, herbate i napoje ma podawać bez ograniczeń, bo kelnerka z łaską robiła "dodatkową" kawe bratu. Ale interweniowalismy i potem było ok. Tyle fajnie że w domu o nic sie nie martwiłam, bo pyszne, domowe ciasta przygotowały mama i siostra.
Jednym z ciekawszych prezentów dla Jasia był obraz malowany przez siostrę Olka - śliczne misie na spotkaniu, może cyknę fotkę i wkleję na forum.
Violu, ja też po obiadku chcę prysnąć na spacer, tylko jeszcze gości mamy.
A Jaś ma nową namiętność - wypluwa smoczka i (głodny czy nie, nieważne) ładuje sobie całe pięści do buzi. Mruczy przy tym uroczo i ślini się jak dzikusek. To ostatnie chyba zostanie mu na jakiś czas.