Cześć dziewczyny.
Asikk ja też się martwiłam bardzo gdy Gabriel miał trzydniówkę i bardzo wysoką gorączkę- w nocy budził się taki lejący przez ręce, a na dodatek byłam sama, bo Kuba w Krakowie... ale z tymi drgawkami to okropieństwo, bardzo Ci współczuję takich przeżyć, ja gdzieś czytałam, że gdy dziecko ma drgawki przy gorączce to trzeba je unieruchomić i wezwać pogotowie
Kuba wyszedł do kolegów, ja obejrzałam gotowe na wszystko... kurde mam 5 czy 6 odcinków "w plecy " a coś się długo pobierają i dopiero pierwszy obejrzałam,
popłakałam się 2 razy... Danniele urodziła w tym odcinku i ten moment jak Brie pyta czy chce potrzymać synka, a ona kręci głową, a za chwile kiwa i tak energicznie wyrzuca ręce, żeby go wziąć i w ogóle... cała ta scena, ehh, no a później jak Lynette dowiaduje się, że pokonała raka, wychodzi na ogród taka szczęśliwa wyciąga ręce do nieba i nagle widzi tego oposa, którego zabiła uosabiając go ze swoją chorobą i jak siada na trawniku, mówi przepraszam i zaczyna beczeć
![n :ico_placzek:](./images/smilies/xx_placzek.gif)
no w każdym razie był to bardzo wzruszający odcinek...
Nie wydaje mi się, żebym wróciła na studia... czemu? a no temu, że nie wyobrażam sobie jak mogłabym pozbawiać własne dziecko swojej matczynej opieki, po to, żeby spełniać swoje zachcianki-bo co ja sobie z tym dyplomem zrobię... może gdy podrośnie i zacznie chodzić do szkoły, widywać z kolegami i nie będę mu już tak niezbędna 24h na dobę... ale nie wiem czy wówczas będę miała wystarczającą motywację i chęci...
A psychicznie czasami wysiadam przez Kubę-jak mamy taki dzień, że sobie zasuwamy co chwilę jakieś złośliwe odzywki i się złościmy, jeszcze On mnie zagania do jakichś prac, to w końcu wymiękam i sobie myślę "po co mi to wszystko, jak beztrosko bym sobie teraz mogła żyć..."
ide się myć i spać, bo na Kube i tak się pewnie nie doczekam