: 20 sty 2008, 17:58
Hej! DzieńDoberek pod Wieczorek;)
Witaj Karolas, jejku ale fajnie że już macie komputerek. Strasznie Cię tu nam brakowało! Przykro mi, że wciąż musisz zmagać się z choróbskami, ale mam nadzieję że to wszystko minie. Jak to mówią "byle do wiosny". Co do mojej pracy, to na razie "się wgryzam" w to wszystko. Wcześniej pracowałam jako fakturzystka, ale teraz ta praca ma zupełnie inny charakter, inne mam obowiązki... Mam nadzieję że podołam. Dzieci są z dziadkami. A raczej z dziadkiem, bo babcia (teściowa) zajmuje się dziecmi szwagierki w domu obok. Tamten mały ma ospę i nie przyprowadzają ich do tego domu. I dobrze, a nuż moje się ochronią przed tą ospą. Zobaczymy... Mieliśmy kombinować Arusiowi przedszkole, Choć u nas trzeba znajomości, żeby tak w środku roku dać dziecko. Ale dziadek (teściu) sam zaproponował, że zostanie z dwójką. Że da radę, bo cytat: "z takimi kochanymi dziećmi jak wasze mogę zostać". No i podobno są grzeczne.
A wiecie, że moja "kochana" teściowa obraziła się na mnie, na nas z mężem, bo poszłam do pracy??? Bo my jej nic nie mówimy. No nie wiem, pewnie miałam ją zapytać czy mogę iść, albo jeszcze prosić żeby mi pozwoliła... Dziwny człowiek. Coraz poważniej zastanawiamy się nad budową..., bo tak całe życie... I się nie odzywa... Jak ją coś zapytam, ledwie raczy odpowiedzieć... To ja mam jej nadskakiwać i prosić żeby raczyła ze mną porozmawiać, jakim prawem???? "Bo my jej nic nie mówimy"... Nawet nie zapytała jak tam w pracy, nic zero... Aaaa, mam ją gdzieś... Przepraszam dziewczyny za te smuty... ale już mi lepiej... Dzięki że jesteście...
Witaj Karolas, jejku ale fajnie że już macie komputerek. Strasznie Cię tu nam brakowało! Przykro mi, że wciąż musisz zmagać się z choróbskami, ale mam nadzieję że to wszystko minie. Jak to mówią "byle do wiosny". Co do mojej pracy, to na razie "się wgryzam" w to wszystko. Wcześniej pracowałam jako fakturzystka, ale teraz ta praca ma zupełnie inny charakter, inne mam obowiązki... Mam nadzieję że podołam. Dzieci są z dziadkami. A raczej z dziadkiem, bo babcia (teściowa) zajmuje się dziecmi szwagierki w domu obok. Tamten mały ma ospę i nie przyprowadzają ich do tego domu. I dobrze, a nuż moje się ochronią przed tą ospą. Zobaczymy... Mieliśmy kombinować Arusiowi przedszkole, Choć u nas trzeba znajomości, żeby tak w środku roku dać dziecko. Ale dziadek (teściu) sam zaproponował, że zostanie z dwójką. Że da radę, bo cytat: "z takimi kochanymi dziećmi jak wasze mogę zostać". No i podobno są grzeczne.
A wiecie, że moja "kochana" teściowa obraziła się na mnie, na nas z mężem, bo poszłam do pracy??? Bo my jej nic nie mówimy. No nie wiem, pewnie miałam ją zapytać czy mogę iść, albo jeszcze prosić żeby mi pozwoliła... Dziwny człowiek. Coraz poważniej zastanawiamy się nad budową..., bo tak całe życie... I się nie odzywa... Jak ją coś zapytam, ledwie raczy odpowiedzieć... To ja mam jej nadskakiwać i prosić żeby raczyła ze mną porozmawiać, jakim prawem???? "Bo my jej nic nie mówimy"... Nawet nie zapytała jak tam w pracy, nic zero... Aaaa, mam ją gdzieś... Przepraszam dziewczyny za te smuty... ale już mi lepiej... Dzięki że jesteście...