ja kupilam tylko takie pileczki na rogi biurka szafek i takich tam gdzie sa ostre kanty
też mamy i jakoś nie zdają egzaminu - mała je ściąga pomimo, że są przyklejone i niemałej siły użyć trzeba
Co do szuflad i szafek - no właśnie - wpada mój przyjaciel na kawę, siedzimy, gadamy, a Tosia myk do szafy i wyrzuca z szuflady moje stringi na środek pokoju
Stanik to sobie na głowę czasem zakłada
Wie, że to ubrać trzeba, nie wie tylko jak i na co
Tak samo robi jak poprasuję pranie i układam je w szafach - podchodzi i wyciaga np. pościele i ręczniki
A ja tylko zabieram, składam, odkładam i ciagle powtarzam "Tosiu nie wolno". I ona chyba powoli zaczyna rozumieć. Szufladę z lekami zamieniliśmy na karton i postawiliśmy pod sufitem na szafie, bo juz nie raz miała cały blister leków w łapkach i myślała, że to grzechotka
Przeraża mnie czasem takie wszędobylstwo tej pchełki. No ale takie uroki macierzyństwa.
My już narzekamy, że musimy zabezpieczać mieszkania przed naszymi dziećmi, a inne za tym tęsknią
No ja właśnie tak jakoś się boję tych spinek małej zakładać... Jak jej kiteczkę zrobiłam, to od razu gumkę zdjęła (nie lubi gumek - ma to po tacie
), spineczkę to góra godzina i też gubi. A tak bym chciała, żeby choć chwilę wyglądała jak dziewczynka. Dobrze, ze ma kolczyki, przynajmniej teraz nikt mi synka nie wmawia