09 paź 2008, 12:00
Mnie też te informacje na temat gospodarki przysparzają o ciarki. Zwłaszcza, ze niby kryzys do nas nie dochodzi,a koniec końców odbija się. Zastanawiam się, jak będzie z nami, bo kredyty olbrzymi, na razie koniunktura jest, tak więc i mój M ma prace, ale aż strach pomyśleć. Nie wiem czy trafiłam, ale chyba o to chodzi Aga z tym dołowaniem?
Justynko, stypendium doktoranckie to kwestia wewnętrzna własz uniwerku. Tak naprawdę nie może byc niższe niż 60% wynagrodzenia adiunkta. Ja idę starym systemem, ale nowi nowym, czyli zgodnie z "piękną" ustawa o szkolnictwie wyższym. a powiem ci tak. U nas na Wrocławkim jest to 1080 zł, na innych nie mam pojęcia. Pieniądze marne i raczej na podwyżke w ciągu czterech lat liczyć nie możesz. A w tym jeszcze, co nie jest zgodne z ustawą, musisz darmowo robić zajęcia ze studentami. Ja to obeszłam i mi płacili normalnie na umowę, ale część za darmo trzeba było zrobic. Z doktorantami jest tak, że nie są raczej na uczelniach lubiani i nie bardzo wiedzą co z nimi robić. Poza tym ci młodzi mają zajęcia w ciągu tygodnia, porazka totalna, bo część osób pracuje i co najgorsze programy studiów i zaliczeń wymyślają prawdziwi idioci. W sumie punkt widzenia zależy od siedzienia. Dla osób, które zarabiają prowadząc zajęcia, są to jak najbardziej pożyteczne rzeczy, np. Dwa lata temu miałam zajęcia z filozofii muzyki XIX w, czym był zainteresowany tylko wykładowca. Cóż, dodam tyle, ze się nad tym nie zastanawiaj. Ci co poszli do pracy, mimo że na początku, mieli mniejsze lub porównywalne pieniądze, mają większe obecnie i doświadczenie zawodowe i to się liczy. Po doktoracie masz tytuł doktora i żadnego doświadczenie, chyba że pracujesz jeszcze, ale wówczas lepiej robić kursy pod pracę, a praca na prywatnych uczelniach czy jakiś dodatkowych, to niestety jest na godziny i służy zazwyczaj pracownikom uczelni do dorobienia sobie. O czym wszyscy wiedzą, ale nikt nic nie mówi. Koniec końców plus jest taki, że możesz być w domu z dzieckiem, oczywiście jeśli się na to zdecydujesz i tak postanowisz, a zazwyczaj niewielu doktorantów tak robi, bo po roku studiów stwierdzasz, że zwyczajnie jest to nieoplacalne.
Oczywiście jeśli chcesz, to próbuj, ale najpeirw dowiedz się ile przewidują miejsc stypendialnych, bo na wydziałach humanistycznych jest ich zazwyczaj naprawde niewiele.
Ale przynudzam
Anitko świetnie cię rozumiem. Ja mam psa i czasem też mam go dosyć, ale koniec końcow co on winien. Przecież to tylko głupie zwierzę, a najgorsze, ze przyzwyczajone do nas i proste emocjonalnie. Oddasz będzie cierpiało i tęsknilo za wami. Ale jeśli naprawdę nie dajesz rady, to tak będzie lepiej.