: 10 sie 2007, 09:30
kochane
na początek: BARDZO SIĘ CIESZĘ ŻE MOGĘ DO WAS NAPISAĆ (a dlaczego?? napisze za moment)
następnie: PRZEPRASZAM ALE NIE NADROBIE ZALEGŁOŚCI W WASZYCH POSTACH WYBACZCIE
a teraz wieści niezbyt miłe:
zapewne pamiętacie jak pisałam na początku tego roku że mąż miał wypadek samochodowy, facet wjechał mu na czołowe i skasował nam samochód?? Otóż nieszczęscie powtórzyło się przedwczoraj. Ja mąż i Emilka wracaliśmy z nad jeziora Żywieckieg do moich rodziców. Padało, a tam jest dość kręta droga. Na jednym z najostrzejszych zakrętów facet który jewchał z naprzeciwka wpadł w poślizg i uderzył prosto w nasz samochód . Od razu piszę że WSZYSCY JESTEŚMY CALI. Emilce absolutnie nic się nie stało, a my z mężem jesteśmy trochę poturbowani. Mąż musi nosić kołnież na szyi i opaskę na ręce, znowu ucierpiał jego kręgosłup. Ja mam rozwaloną nogę i wstrząśnienie mózgu, tak naprawdę to dopiero wczoraj jak minął szok zaczęłam odczuwać co tak naprawdę mnie boli. Kiedy obejrzałam wczoraj nasz samochód, to dziękowałam Bogu bo można uznać za cód że wyszliśmy z tego cali i że emilce nic się nie stało. Auto pewnie znowu do kasacji ale to dla mnie nie ma znaczenia, najważniejsza jest dla mnie moja mal\eńka Emi.
Dochodzę do wniosku że jesteśmy jakimiś pechowcami komunikacyjnymi, jeden samochód skradziony, dwa skasowane trochę tego za dużo.
Bardzo was pozdrawiam i postaram się regularniej zaglądać na TT ale nie mogę nic obiecać, bo teraz czeka nas trochę wizyt lekarskich, kontroli, a jesteśmy bez auta to jazda wózeczkiem zajmuje więcej czasu i znowu żadziej będę w domu.
W niedzielę Emi ma chrzciny, dobrze że mama wszystko organizuje b0o ja nie miałabym teraz do tego głowy.
na początek: BARDZO SIĘ CIESZĘ ŻE MOGĘ DO WAS NAPISAĆ (a dlaczego?? napisze za moment)
następnie: PRZEPRASZAM ALE NIE NADROBIE ZALEGŁOŚCI W WASZYCH POSTACH WYBACZCIE
a teraz wieści niezbyt miłe:
zapewne pamiętacie jak pisałam na początku tego roku że mąż miał wypadek samochodowy, facet wjechał mu na czołowe i skasował nam samochód?? Otóż nieszczęscie powtórzyło się przedwczoraj. Ja mąż i Emilka wracaliśmy z nad jeziora Żywieckieg do moich rodziców. Padało, a tam jest dość kręta droga. Na jednym z najostrzejszych zakrętów facet który jewchał z naprzeciwka wpadł w poślizg i uderzył prosto w nasz samochód . Od razu piszę że WSZYSCY JESTEŚMY CALI. Emilce absolutnie nic się nie stało, a my z mężem jesteśmy trochę poturbowani. Mąż musi nosić kołnież na szyi i opaskę na ręce, znowu ucierpiał jego kręgosłup. Ja mam rozwaloną nogę i wstrząśnienie mózgu, tak naprawdę to dopiero wczoraj jak minął szok zaczęłam odczuwać co tak naprawdę mnie boli. Kiedy obejrzałam wczoraj nasz samochód, to dziękowałam Bogu bo można uznać za cód że wyszliśmy z tego cali i że emilce nic się nie stało. Auto pewnie znowu do kasacji ale to dla mnie nie ma znaczenia, najważniejsza jest dla mnie moja mal\eńka Emi.
Dochodzę do wniosku że jesteśmy jakimiś pechowcami komunikacyjnymi, jeden samochód skradziony, dwa skasowane trochę tego za dużo.
Bardzo was pozdrawiam i postaram się regularniej zaglądać na TT ale nie mogę nic obiecać, bo teraz czeka nas trochę wizyt lekarskich, kontroli, a jesteśmy bez auta to jazda wózeczkiem zajmuje więcej czasu i znowu żadziej będę w domu.
W niedzielę Emi ma chrzciny, dobrze że mama wszystko organizuje b0o ja nie miałabym teraz do tego głowy.