oj
Izunia, gdyby tak byl ktos pod reka do pomocy... to bardzo chetnie

... a tu maz w pracy... mamusia daleko

... w domu lobuz Wiktorek i pies ktorego trzeba wyprowadzac...leje sie mi z nosa...

i zimno mi, ale chociaz komputer mam przy grzejniku...

to chwilunia relaksu w ciepelku... a potem obowiazki codzienne...
ale musze sie wam przyznac

... ze popoludniami, jak usypiam wiktorka, to tez sobie jeszcze godzinna dzemke robie... bo jestem w tej ciazy jakas straszliwie leniwa...
