mowilas, ze tesciowej nie moze byc, a co z tesciem?? moze on by sam zostal z psem?
to tez skomplikowane...
tesc pewnie moglby zostac z psem, ale on zazwyczaj w weekendy wyjezdza do swojego szwagra na dzialke (jakies 100 km od naszego miasta), albo jezdzi do W-wy do swojej mamy. Gdyby jechal na dzialke, moze moglby wziac tam ze soba psa (o ile szwagier by sie zgodzil), ale tesc nie ma samochodu, wiec musielibysmy tam zawiezc psa. No i gdyby tesc mial telefon komorkowy, to moznaby do Niego zadzwonic i spytac o plany na dlugi weekend, ale niestety nie posiada komorki (uparcie twierdzac, ze nie jest mu do niczego potrzebna

), wiec musimy poczekac do popoludnia, zeby zadzwonic jak bedzie juz w domu...
[ Dodano: 2009-04-29, 13:08 ]
nieee, kurna, to wszystko jest bez sensu...
jestem juz tak wkurzona tym kombinowaniem, ze najchetniej bym od razu wszystko odwolala i zostala w domu... to wozenie psa 100 km na dzialke tez jest bez sensu... straci sie tylko czas i pieniadze, a w niedziele po powrocie z wyjazdu trzeba bedzie znowu jechac po kundla...
w gre wchodzi tylko tesciowa (jesli wypuszcza ja ze szpitala), tesc, jesli zostalby na weekend w domu i ewentualnie moja mama, ale nie wiem wlasnie jak pies by zniosl pobyt u niej i nie chcialabym, zeby mama byla uwiazana przez naszego psa w domu...
[ Dodano: 2009-04-29, 13:11 ]
i az glupio mi bedzie zadzwoic do kadr i odwolac wszystko... nie dosc, ze ocknelismy sie z tym wyjazdem za pozno i wszystko trzeba bylo przygotowywac w pospiechu, na szybko (przeciez ktos musi nam przygotowac ten domek, w ktorym bysmy mieszkali), to teraz powiem, ze zartowalam i wcale nie jade...
kuzwa, niech ten dzien sie dzisiaj skonczy, bo normalnie dawno nie mialam takiego pecha!!!!
i stawiam na kolejnego samobojce pod moim pociagiem...
