Witam
Wyjazd generalnie udany, ale to ze wzgledu na fakt, ze po prostu gdzies wyjechalismy, mielismy piekna pogode caly weekend... Z Panem ciągle się klocilismy, ale nie chce mi sie opowiadac... miejscami bylo naprawde groznie... (powiedzialam Mu, ze jest gburem i nie widze z Nim wspolnej przyszlosci... teraz jest niby ok, ale pewnie do jutra...)
Zuzia przespala w samochodzie praktycznie cala droge, a jecgalismy chyba z 1,5 godz., bo to blisko...
zaczne zdjeciowa relacje od samego poczatku, nasz domek (ktory z zewnatrz nie wyglada zbyt atrakcyjnie

, ale w srodku jest salon i dwie sypialnie, kuchnia, lazienka i takie pomieszczenie gospodarcze)
kuchnia
salon (sorry za balagan, bylismy w trakcie rozpakowywania)
sypialnia (w ktorej mielismy miejsce do przewijania

)
tu sypialnia, w ktorej my sie umoscilismy (zsunelam dwa tapczaniki, my spalismy z Panem na jednym, a Zuzia na drugim, troszke wyzej)
przedpokoj
nasza fureksa
przed domem (miejscowka na grilla)
tu spacerek po przyjezdzie (jestesmy na zaporze)
tu na terenie osiedla, w ktorym mieszkalismy (to po prostu jedna uliczka, a po dwoch stronach wzdluz stoja takie domki, jak nasz)
nad woda (nawet labądek sie przyplątał)
na molo
jak sie rozpakowalismy i zrobilismy rundke po okolicy, to zapakowalismy sie w samochod i pojechalismy 20 km do znajomych, ktorzy tez "majowkowali" na jakiejs dzialce. Mieli tam malutki domek jednopokojowy, wiec jak sie zrobilo chlodno, to chlopaki napalili w piecu i Zuzia poszla spac. Bylo nas w sumie 9-cioro (razem z Su) Ja nie pilam, bo ktos musial prowadzic

wrocilismy do domu ok. 22:00. Zdjec z grilla nie mam zadnych... jakos nie chcialo mi sie pstrykac, bo generalnie nie mialam humoru...
Tutaj juz nastepnego dnia w barze na malym piwku
kolejny spacerek, tym razem od drugiej strony zapory
sobotnie opalanie przed domem (Su spala wczesniej w wozku i w cieniu oczywiscie)
pozniej przyjechala do nas para znajomych (nie tych z dzialki) na jeden dzien, zrobilismy sobie grilla (a raczej ognisko-grilla), poszlismy na spacer, a wieczorkiem pojechali...
tutaj ciocia wyglupiala sie z Su przy stole, a mala smiala sie jak szalona
http://tinypic.com/player.php?v=mr5ye8&s=5
w niedziele rano poszlismy na plaze z szybowcem Pana, zeby mogl sobie troche polatac jak nie bedzie jeszcze ludzi (tam normalnie tlumy, jakies imprezy na molo, obled...)
znowu w barze (na piwku i frytach, mniiaaamm) Niestety bary byly po drodze na plaze, wiec ciezko bylo nie zahaczyc
Zuzia oczywiscie sie do wszystkich smiala, czy w barze, czy w sklepie...
czapka jest beeeeee
nowe umiejetnosci nabyte na wyjezdzie (nie ostatnie

), czyli piesek, ale na razie Su sama tak nie robi, tylko jak ja wkladam do kojca, to Ona tak podgina nozki i przez kilkadziesiat sekund jest w takiej pozycji)
na dworku
i uwaga: najnowsze umiejetnosci
i jak sie Su dzielila z tata sucharem przy ognisku w niedziele
http://tinypic.com/player.php?v=zswmk5&s=5
w niedziele na plazy
a tutaj juz jak wracalismy do domku, to kilka kilometrow od nas jest kopalnia
W drodze powrotnej 1/3 trasy Su marudzila, kolejna 1/3 trasy gryzla Panu plecak, a potem wreszcie usnela...

A nam sie popsul samochod, na niskich obrotach tak jakos dziwnie szarpal i Pan musial ciagle dodawac gazu, zeby nie zgasl

Jak raz stanelismy na czerwonym swietle, to samochod zgasl (na trasie katowickiej, a rych byl bardzo duzy) i nie chcial zapalic przed dobre 5 min

W koncu zaskoczyl... Ledwo dojechalismy pod blok

Musze dzisiaj pojechac do mechanika, tylko ciekawa jestem czy mi sie to uda... Pan w pracy 3 dni...
A jeszcze jak wczoraj wrocilismy i Pan polozyl Su na naszym lozku, to opowiadal mi (ja pralam w tym czasie), ze Su jak poczula, ze jest w naszej znajomej posiceli, to mowi, ze ja zaczela wczac, galskac, przytulac sie do Niej...

Boshe, jaka Ona jest rozbrajajaca czasami...
SHOO - ciesze sie, ze i Wy mieliscie w miare udany weekend...
MARGARITA - foty suuuperoowee, Maja jest cudniasta, bardzo mi sie podoba fota z koza, hhehhee... Z kciukiem jest rozbrajajaca, no i na tym grzybku (to grzybek??)

jak ma raczki rozlozone - bosko... I mowisz, ze w chodziku dawala czadu - pewnie zaraz zacznie Ci chodzic...
uff, przebilam sie przez te foty i filmy... chyba z 1,5 godz. mi to zajelo

az sie zmeczylam... Dobra, ide sie kapac, bo Su wstala tradycyjnie o 5:30 i dopiero teraz usnela...
[ Dodano: 2009-05-04, 09:56 ]
nie wiedzialam, ze w ZOO mozna dosiadac zebry
to chyba sztuczna zebra...
