Witajcie kochane!!
Ja już od wczoraj w domku. Antosia ma przestawiony rytm dnia. W dzień ładnie śpi a w nocy stale na cycusiu wisi. Mam nadzieję że jej przejdzie.
W ogóle to jest kochana. Bartuś stale podchodzi do malej i ja całuje w czółko. A jak wyszłam ze szpitala to powiedział, że mnie kocha że urodziłam Antosie. Popłakałam się.
Jeżeli chodzi o poród to powiem szczerze, że zapomniałam jaki to ból. Skurcze zaczęły mi się o 22:00 10. października. a o 2w nocy pojechaliśmy do szpitala, odszedł mi czop z początku myślałam że wody. Przyjęli mnie na porodówkę i siostra która miała dyżur stwierdziła, że mam odpocząć ( czyt. że jej sie nic nie chciało robić). Więc mężulec pojechał do domku i dopiero jak przyszła nowa zmiana o 7 to się za mnie zabrali. Rozwarcie miałam na dwa palce i skurcze jeszcze łagodne. Siostra zaproponowała mi lewatywę
Po obchodzie przyszedł ordynator i sie mnie pyta czy chce urodzic bo jak tak to oni się postarają żeby wszystko do południa ię rozwiązało. Oczywiście zgodzilam się na to, same wiecie jak panikowałam
Dostałam rozkurczowy zastrzyk, dużo nie pomógł. Potem mi przebili pęcherz płodowy. Koło 12 dostałam kroplówkę i siostra kazala mi iść wziąć prysznic. Rozwarcie wszystko bylo, ale główka nie była w kanale. Mężule okazał sie bardzo pomocny, bez niego nie wyobrażam sobie ta siedzieć sama. Jak wróciliśmy dostałam jeszcze jeden rozkurczowy zastrzyk i siostra mi mowi że mam się położyć i powiedzieć kiedy jest skurcz. Ja jej mowie że już a tu główka juz wystaje. Na trzech parciach Antosia była z nami. Siostra ledwo zdążyła się ubrać. Hehe
Mała dostała 10 punktów. Ważyła 4100g i 56 cm długość. Mały pączuś :))
Jak będę mieć chwilę to wrzucę małej zdjęcia.
Anetko super że z małą jest wszystko dobrze!!!
Fortuna moje gratulacje!!
Sylwiu to teraz czekamy na Ciebie