jestem, w koncu uporalismy sie z tymi zakupami..nie lubie juz jezdzic do supermarketow, bo kasy sie tam zostawia w trzy nonono..ale prezenty pokupione
dla starszego chrzesniaka mamy zegarek Ben10, bo taki bardzo chciał miec, dla młodszego duuuuuuzzzzzzzeeeee puzzle - nie chodzi mi o ilosc tylko wielkosc, takie duze drewniane, no bo on dopiero 3 latka bedzie miał i bluzeczke...
no i dla Milci, na Mikołaja kupilismy sukieneczke i od babci taka swietna maskotke-pozytywke i ksiazeczke do wody
jestem zadowolona
ale gdzie tam zakupy spozywcze
a wiec moczke robi cały czas moja mama, ale tyle co podpatrzyłam to..
dosc duzy piernik, albo dwa srednie, zalezy ile tego sie chce miec - a u nas to schodza ogrone ilosci - i go sie tak jakby gotuje, cały czas ucierajac, tak zeby wyszła jednolita masa, potem dodaje sie czekolady - w zaleznosci jak czekoladowa sie chce miec ta moczke, tabliczka, dwie, potem daje sie kompoty - my dajemy same kompoty bez owoców, bo ja nie lubie, jak mi sie cos slimaczy i sa to kompoty ze sliwek(obowiazkowo),agrestu, czeresni, dodaje sie tez mnostwo bakalii, jakie kto lubi, nie moze zabraknac orzechów i migdałów, mozna dodac suszone morele czy figi -ale ja nie daje, bo nie lubie i to trzeba zagotowac i gotowe...najlepiej smakuje swiezo wyciagnieta z lodowki, czyli bardzo zimna
glizda jak o czyms zapomniałam to dopisz..
ide sie teraz zajac moja niunia...
a wieczorem wybieramy sie z A. do kina, z okazji jego górniczego święta...