Jestem
wczoraj nie miałam jak zajrzeć przez tę komunie (masz była już o 9:00 rano

), wróciłam do domu po 19:00 i nie miałam już siły na kompa...
teraz cały tydzień jestem sama w pracy, bo kumpela na L-4, więc mogę nie mieć czasu na zaglądanie...
IWONKA - dla Paulinki

i dla mojej Su
MARGARITA - zdjęcia super, huśtawka cudna, z pierwszego filmiku smialam się w głos, ale to śmiesznie wygląda jak Majka idzie tak bokiem wzdluz szafek...
Jest naprawdę szybka, jak błyskawica
A takie mluchy mogą jeść ciasto drożdżowe...??
Moja Su niedawno dopiero zaczela sama siedziec, kilka dni temu popelzla do przodu, wstaje podpierajac sie np o mnie i nie chce juz siedziec, tylko najchetniej skakac... wczoraj tez nauczyla sie klaskac... jak ktos klaszcze, to ona tez zaczyna i sie przy tym cieszy...
a wiecie co... wczoraj przyszla do mnie rano tesciowa o 7:30 (Pan spal po nocy), zeby sie zajac mala jak ja bede na tej komunii), siedziala z nia w duzym pokoju, ja sie malowalam w lazience. Su byla mrudna od rana, nic Jej nie pasowalo, jeczala wszedzie, wiec tesciowa Ja musiala trzymac na rekach. I slysze z lazienki, ze cos upadlo na podloge, a chwile pozniej ryk malej... Ide do duzego pokoju i pytam co sie stalo. Tesciowa z takim glupim usmiechem na twarzy, przestraszona, mowi, ze nic, ale widzę, że coś się stało, mała płacze okropnie, lzy leca... wziełam ja na rece, przytulilam i pytam tesciowa co sie stalo. A Ona mowi w koncu, ze no nic wielkiego, ze upadl im pilot od tv na podloge i jak tesciowa sie po niego schylala trzymajac Su na kolanach, to ja przechylila niechcacy i mala uderzyla czolkiem w szklana lawe...
Uwazam, ze mozna bylo tego uniknac, ale ch*j, nic nie mowie, kazdemu moze sie czasem zdarzyc... ale krew mnie zalala jak tesciowa (Ona tak chyba ze strachu przede mna) zaczela gadac do Zuzi - "oojj, nie placz juz, no przeciez nic sie nie stalo, nawet nie ma sladu..." (rzeczywiscie, pewnie bardziej sie wystraszyla, niz ja zabolalo) "...juz nie placz, to nie moja wina, to twoja nieuwaga..."
Ona mowi do 9-ciomiesiecznego dziecka, ze to jego nieuwaga?????????????
ale mnie wqrw zlapal, mialam ochote Jej powiedziec, ze jest pie***eta, ze pieprzy takie bzdury, ze az sie rzygac chce i ze to oczywiscie tylko i wylacznie Jej wina, a nie dziecka, ktore nie ma jeszcze pojecia co robi!!! Sama sie nachylila i walnela glowa o lawe?? NIE! Tesciowa sie z mala nachylila i ja uderzyla! Wiecie co? Nic by sie nie stalo, gdyby tesciowa powiedziala :"Oj przepraszam, niechcacy mala uderzyla czolkiem w szybe, przepraszam, schylalam sie po pilota i jej nie odsunelam od krawedzi..." Naprawde, ja wiem, ze nieraz nie da sie upilnowac dziecka (chociaz tutaj wystarczylo pomyslec i nie byloby tego wszystkiego), a Ona pieprzona zaczela sie od razu tlumaczyc i wybielac, ze to przeciez nie Jej wina - to mnie tak wqrwilo! Jak to opowiadalam swojej mamie, to ta do mnie: "ja ci juz dawno mowilam, ze ona (tesciowa) ma cos nie tak z glowka"
Ja nie wiem czemu Ona sie tak zachowuje, tak sie boi mojej reakcji, czy co? Przeciez bym jej za to nie zabila!!!
Nie chcialam juz wszczynac awantury przed wyjsciem, wiec trzymajac Su na rekach mowilam tylko do niej, ze przeciez jest jeszcze malutka - dajac tym samym do zrozumienia tesciowej, ze to Jej wina, a nie malej... i na tym sie skonczyolo, ale postanowilam nastepnym razem przy podpbnej sytuacji i glupim wybielaniu sie, ze powiem jej wprost, zeby nie pieprzyla glupot, tylko bardziej uwazala na Zuzie - nawet kosztem klotni, obrazy i Bog wie czego jeszcze... mam dosyc...
