Hej Dziewczyny!
WReszcie was znalazlam! :) no i sie ciesze bo watek lutowy umarl - no ale trudno sie dziwic, skoro wszystkie urodzily
Coffe - ja dokarmiam butelka :) Hanie juz tak maja. Dokarmiam z dwoch powodow - 1. czasem musze gdzies wyjsc i jak z nia maz zostaje to daje jej z butli (nie jestem w stanie sobie odciagnac, wiec dajemy sztuczne); 2. chyba mam troche za malo pokarmu bo po moim karmieniu mala ciagle jest glodna, wiec czasem decydujemy sie jej podac z butli. Mniej wiecej wychodzi nam 2 razy na dobe - jeden raz w nocy - jak ja chce pospac to maz ja karmi i jeden raz w dzien jak gdzies wychodze.
Dawalismy Bebiko ale tez mamy niemile doswiadczenia z tym mlekiem i lekarz zmienil nam na Bebilon i teraz jest ok.
Poza tym dajemy malej herbatki, ktore bardzo lubi! Dostaje z koprem i druga jest "ulatwiajaca trawienie". Od czasu jak zmienilismy Bebiko, dodalismy te dwie herbatki i espumisan, malej kolki sie skonczyly!!! Ale teraz w zapasie mam to lekarstwo z niemiec, tylko jeszcze go nie uzylam bo na razie jest spokoj.
Anuszka - z tym szczypaniem to moze byc bo leci na rane. Musisz sprobowac (dziwnie to zabrzmi) roznych pozycji w trakcie sikania - glowe podnies do gory, to zmusza cialo do innego ulozenia i moze dzieki temu nie poleci Ci na rane...
W ogole te glupie naciecia sa nieprzyjemne, szwy do chrzanu i zaluje ze nie cwiczylam przed porodem zeby w ogole tego nie miec! Ja siadalam przez pierwsze 3 tygodnie na takiej poduszce okraglej z dziura w srodku - to bardzo pomagalo, nawet jak juz w domu bylam.
Zona - ja mialam to samo ze szwami. Glupie nie chcialy sie rozpuscic! Poszlam do gina zeby mi je wyjal i odmowil piernik jeden! Wyobrazacie sobie? Powiedzial ze sa rozpuszczalne i musze byc cierpliwa. No w kazdym razie bylam u niego w 5 tygodniu, albo nawet pod koniec 4-go. Pare dni pozniej sama je sobie wyjelam - troche je tam maltretowalam przez pare dni, zaczely sie poluzowywac, az w koncu odpadly i chyba przez 3 dni wyciagalam po pare niteczek, albo same wychodzily...
Dziewczyny, a kiedy zaczynacie baraszkowac z mezem? My probowalismy dwa razy, ale tak mnie bolalo ze zrezygnowalismy. TEraz sie boje
A jeszcze jedno - ja bylam juz na szczepieniu. TEz chcialam te skojarzone, ale w koncu stwierdzilismy z mezem ze to sporo kasy, a przeciez od dziesiatek lat dzieci dostaja szczepienia i sobie z tym radza. Bylo ciezko w momencie kiedy ja kluli ale potem juz sie tego nie pamieta. Dostala mleczka i znowu jej buzka sie zarumienila. Byla marudna przez caly dzien - ale to po kazdej szczepionce dziecko takie jest - wiec jest to do przezycia...
Lekarz mowil ze byl moment kiedy te skojarzone wycofali bo cos tam im nie pasowalo - slyszalyscie o tym?