Zdecydowanie zakupy
i to właśnie jak stwierdziła koleżanka nie w jakimś super ekskluzywnym sklepie, ale fajnie jest wygrzebać coś w szmateksie. Radocha podwójna, zwłaszcza, że można tam nieraz znaleźć niezłe cudeńka
Natomiast wieczorem jak mnie dopada chandra, to pocieszam się "po amerykańsku"
, czyli kubeczek lodów czekoladowych, wielka łycha i jakieś oklepane, babskie filmidło (klasyk wśród klasyków, czyli najczęściej Pretty Woman) i wszystko jest choć na chwilę w różowych barwach.
Za to na drugi dzień, lekkie wyrzuty, bo gdzieś te lody się odkładają