Strona 81 z 95

: 09 lip 2007, 19:32
autor: 79anita
to nie sredniowiecze pewnie nie umre :ico_oczko: ale zgadzam sie z Kacha ciaza to tak 7 miesiecy i konkretnkie umawiamy sie na termin a nie takie czekanie ...

: 09 lip 2007, 20:14
autor: madziorka hihi
a dla mnie ciaza moglaby trwac i rok. :ico_brawa_01: . byleby termin byl terminem.. :ico_brawa_01: bo to czekanie i jedna wielka niewiadoma wkurza najbardziej :ico_zly: :ico_olaboga: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

: 09 lip 2007, 20:38
autor: kasia1983
Madziorka no trudno ci nie przyznać racji :ico_sorki: ale ja juz bym chciała zeby mieć maleństwo w ramionach

: 11 lip 2007, 13:52
autor: Alineczq
To ja opowiem o swoim porodzie:-D:-D:-D Bo w sumie jak teraz wspominam to miałam poród z tych lżejszych, jeżeli można o porodzie tak powiedzieć, bo wiadomo, ze nie obejdzie się bez bólu i wysiłku. Powiem Wam... nie jest to takie straszne ;) Fakt, ze trzeba się napracować :-D

No więc...
4 lipca około północy namarudziłam wszystkim na forum i napłakałam o swoim przeterminowanym losie i wyłączyłam komputer. Po kilku minutach poczułam skurcz :ico_szoking: Najbardziej ucieszył się mój K., a ja nie chciałam uwierzyć, ze coś nareszcie zaczyna się dziać. Moje kochanie od razu spojrzało na zegar co by wiedzieć co ile będę miała skurcze. 20 minut minęło.. następny!!! Wzięłam nospę wg zaleceń położnej. (Wg niej nospa uśmierzy fałszywe skurcze, bo prawdziwych już nic nie złagodzi) Po 20 minutach następny! No i tak do godz. 2, potem miałam co 17, co 15 minut. K. już krzyczał, żebym dzwoniła do położnej i wyciągała torbę do szpitala. Ja stwierdziłam, ze jeszcze nie ma gdzie się spieszyć, a jak ma mnie boleć i mam czekać na częste skurcze - co 3-5 minut, to wolę przejść to w domu. Przyznam, ze po kilkunastu skurczach powiedziałam, ze mam już dość tego porodu i ze chce być dalej przeterminowana :-D no ale cóż, skurczy nie zatrzymasz, masz babo co chciałaś :ico_oczko: W międzyczasie przypomniałam sobie, ze w lodówce leży bób!! No jak to.. Krzyczę, do K. "idź wstawiaj bób, bo nie daruuuuję, ze on tak zostanie". :ico_haha_01: :ico_haha_01: :ico_haha_01: Ale moje kochanie tylko patrzał na zegarek i stwierdził, ze to nie czas na żarcie :ico_noniewiem: był taki zdenerwowany... Około 3 wlazłam pod prysznic, jak mówiła położna, żeby trochę złagodzić ból. Ponad godzinę mokłam pod prysznicem polewając brzuch wodą (pomaga :ico_oczko: ). W tym czasie K. zbierał brakujące rzeczy do torby i przychodził sprawdzał co ile ja mam te skurcze. A były już co 6-7 minutek... Dotrzymałam z bólami do 5 rano i zadzwoniłam do położnej. Wcześniej nie dzwoniłam, bo żal mi było babkę budzić :ico_oczko: Powiedziała, ze z takimi skurczami mogę już jechać do szpitala , ale mogę tez jeszcze posiedzieć z godzinkę w domu.Stwierdziłam, ze jeszcze tę godzinkę będę w domu. Wtedy spojrzałam na swoje paznokcie i pomyślałam, ze z takimi na porodókwe nie pojadę, więc zabrałam się za ich malowanie :-D :-D Robiąc przerwy na skurcze oczywiście ;) Skurcze się nasilały, mój K. już się ubrał, a ja poczłapałam do lodówki po czereśnie :-D :-D bo mi się właśnie przypomniało o nich :ico_oczko: Już tego nie zostawię :-D
Dalej było mniej zabawnie, bo skurcze były już mocne, połączone z ooooooooooooookropnym bólem krzyża, zadzwoniłam do połoznej..u niej zajęte, jeszcze raz... zajęte, kuźwa nie mogłam się do kogoś dodzwonić o 6 nad ranem!!!!!! :ico_olaboga: Ja w panice, pomyślałam, ze ziścił się mój koszmar, ze ta położna ma dwie rodzące umówione i my obie zaczęłyśmy rodzić... Boże myślałam, a kto mój poród odbierze?? Przecież jest straajk!!!!! :ico_placzek: Wreszcie się dodzwoniłam.. odebrała i powiedziała, ze jej ojciec właśnie potrzebuje pomocy i żebym sama jechała na izbę przyjęć, a ona dojedzie maksymalnie za 2 godziny, ale wszystkich w szpitalu poinformuje, ze jedzie jej pacjentka.. Matko jak ja spanikowałam... Jak to za 2 godziny?? :ico_szoking: No dobra wyboru nie ma jedziemy do szpitala. Przyjechaliśmy do szpitala przed 7 rano, nie od razu mnie przyjęto, jeszcze się poskręcałam w poczekalni, potem mnie zawołano. Bardzo miły personel na szczęście (i to w znienawidzonym szpitalu Bródnowskim!!!! ) Lekarka mnie zbadała. Trudno jej to szło, bo mam „uciekającą „ macicę jak się okazało i ze nie da się jej tak łatwo zbadać. Poszłam na lewatywkę (gorrrrrrrrrrąco polecam na 100% ) no i stamtąd droga na salę porodową. Fajna sala, jednoosobowa, to trochę mi dodało otuchy. W międzyczasie skurcze były coraz częstsze i mocniejsze. W porównaniu z pierwszym to te już były jak wulkan bólu. Przyszła położna i powiedziała, ze „moja” dojedzie za jakieś 1,5 godz., dodała, ze musi mnie zbadać osobiście, żeby wiedzieć, czy ta „moja” zdąży dojechać. Z ogromnym trudem, ale jakoś mnie zbadała i powiedziała „Beata nie zdąży”. No to wiedziałam bynajmniej ze moje męki skończą się za te 1,5 godz. Usłyszałam na korytarzu jak rozmawiała o mnie z jakimś lekarzem, ze mam jakąś tam macicę i ze raczej trudno będzie... To mi się dopiero w gaciach ciepło zrobiło... (mimo, ze gaci nie miałam na sobie :-D ) Ale skurcze nie dawały mi myśleć ani wyobrażać sobie jak to się może skończyć. Podano mi oksytocynę, bo wg słów położnej „macica ładnie się przygotowała do porodu, ale główki to ona nam porządnie nie wstawiła”. :ico_noniewiem: No dobra...skoro trzeba. I tutaj dopiero zaczęły skurcze!!!!!! Już po 3 minutach chyba. Ale widocznie nie było tak źle, bo między skurczami tymi co 2 minuty przysypiałam i wybudzał mnie następny skurcz. Potem to już nie czułam przerwy między skurczami, przyszła pani doktor spojrzała na zapis i powiedziała, ze te skurcze mam za często i przykręciła krpolówkę. Następnie przebito mi worek pociekły wody płodowe takie cieplutkie... usłyszałam komentarz ‘zielonkawe”. :ico_szoking: Znowu ciepło w gaciach. Matko myślałam...co z moim dzieckiem???? Ponownie sprawdzono mi rozwarcie i raptem zrobiło się dużo świateł dookoła, ludzie przywdziani w niebieskie fartuchy, rozsunęli moje łóżko i usłyszałam „pani już rodzi!”. No dobrze pomyślałam, ale kurde dlaczego to tak boli... I co ja mam robić? A co tą moją macicą? Jak ja urodzę? Setki pytań w głowie... W momencie, kiedy skurcz był u szczytu kazano mi przeć, ale nie szło ani jak. Skurcz się kończył, zaczynał się nowy, a ja nie mogłam wyprzeć główki... Czułam, ze ona gdzieś się zahaczyła... czułam, ze tkwi gdzieś tam i nie moze się prześliznąć, bop ta macica jakaś taka nie taka jak powinna być :ico_placzek: Nie wiem ile minęło czasu, ale już mnie te skurcze doprowadzały do szału, ale obiecałam sobie być dzielna i nie drzeć się na cały oddział, więc jakoś starałam się godnie to znosić (bynajmniej mi się tak wydawało). Ale egoistycznie pomyślałam, ze jeden skurcz ukryję przed nimi, bo przez to parcie myślałam, ze pęknę, nie mówiąc już o d..W dodatku denerwowało mnie to, ze tyle rzeczy trzeba robić naraz!!- trzymać uda, schylić podbródek do klatki piersiowej, zamknąć oczy, nie składać kolan i nie uciekać pupą jak to określiła położna, no i przeć! Któż to wszystko popamięta???? :ico_puknij: Ale przecież zapomniałam, ze oni mają zapis KTG i widzą wszystkie moje zbliżające się skurcze :ico_smiechbig: , no i nie miałam wyjścia, musiałam przeć :-D . I w tym parciu ukazała się główka tyle, ze nie wystarczyło skurczu, żeby ją wyprzeć całą. Położna powiedziała „teraz pani musi się bardzo postarać i wyprzeć główkę, bo inaczej zrobi pani krzywdę swojemu dziecku” :ico_szoking: zmroziło mnie... i zmobilizowało oczywiście na maksa. Oczekiwanie na skurcz było wieczne...dłuższe niż cały ten poród. Bo z jednej strony musiałam się skupić, żeby teraz mała wyszła, a z drugiej strony wiedziałam, ze za moment już ją zobaczę, swój słodki skarb!!! No i poszło!!!! Jaka ulga!! Mała wyskoczyła jak z procy, a za nią jak serpentyna poszła pępowina (takie miałam uczucie hehe, a może takie mocne parcie? ) Pokazano mi, ze to dziewczynka i połozono mi na piersi, taka cieplutka kluseczka, taka krzycząca i taka moja... :ico_dziecko: Ten jej zapach zapamiętam na całe życie. Te oczyska takie... Powtarzałam tylko „moja Ty taka cała moja, już jesteś już ze mną, Ty moja”. Potem poczułam, ze ze mnie coś chlusnęło ogromna ilość płynów. Skrzywiłam się i zapytałam co to. Okazało się, ze łożysko. Słyszałam jak położna powiedziała „całe”. Widziałam jak rozkładała to na stoliku. Taka..wątroba hehe. Gdy zabrano mi małą, spojrzałam na swój brzuch i skomentowałam „jaki flak” :-D :-D :-D hehe

Jak juz było po wszystkim, połozna powiedziała, ze jestem stworzona do rodzenia dzieci ( wduchu pomyslałam, "ja dziękuję za takie stworzenie :-D ) Przed porodem zamartwiałam się ze nie będę umiała urodzić, ze nie urodzę nigdy!! Ale jak widać umiałam :-D Więc Wy tez się nie bójcie!!

Warto było. Patrzę na swoją słodycz i nie mogę się nadziwić, ze to moje. Teraz już nawet nie pamiętam jakie były te skurcze porodowe, nie pamiętam po prostu. Nie bójcie się, wszystko będzie dobrze, a ten pierwszy krzyk dziecka wynagrodzi wszystkie męczarnie. Bądźcie dzielne!!!!!!!!!! :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

[ Dodano: 2007-07-11, 13:53 ]
O matko ale gigant :ico_szoking: :ico_szoking: :ico_szoking: :ico_szoking: mam nadzieję, ze was nie zanudzę :ico_oczko:

madziorka, przebiłam Cię długością postu :-D :-D :-D :-D

: 11 lip 2007, 15:18
autor: Lalka
AlineczkQ ale sie wzruszyłam :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: pieknie opisałas poród swojej Poziomeczki :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:
z tym bobem i paznokciami jestes niezła :-D :-D :-D

: 11 lip 2007, 16:04
autor: Katka
Alineczqo czytajac opis Twojego porodu miałam wrażenie, ze stoje gdzies obok was i wszystkiemu sie przyglądam :ico_wstydzioch: :ico_wstydzioch: :ico_wstydzioch:
Pieknie sobie poradziłaś :ico_brawa_01:
A Waneska jest cudowna :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

: 11 lip 2007, 16:14
autor: wisienka24
Piękne... Pobeczałam się strasznie. :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

: 11 lip 2007, 16:20
autor: Viola
Alineczko z zaciekawieniem przeczytałam twój "reportaż" z porodu i jestem pod wrażniem! Gartulacje! :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

: 11 lip 2007, 16:36
autor: Fintifluszka
Heheh... mi się te wszystkie opowieści na razie dobrze czyta, ale za kilka miesięcy będę gryzła pazurki :ico_haha_01:

: 11 lip 2007, 16:44
autor: Kinga_łódź
Alinko super opis porodu :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:
A swoją drogą wystarczy postraszyć kobite i odrazu się mobilizuje :ico_oczko: :ico_smiechbig: