Sylwia, dziękuje
a
tu troszkę opisu porodu...jakby ktoraś sie nudziła
26 styczeń 2012 godzina 17...zaczeły odchodzic wody płodowe...wystraszyłam sie nie na żarty...!!! bo to dopiero był zakonczony 34 tydzien ciązy. Poczekałam na męża, zadzwoniłam po siostrzeńca, spokowałam sie i pojechaliśmy na izbę przyjec. Kazali przebrać sie w koszule do porodu, zawieźli na porodówke, podłaczyli do sprzętu KTG. Monitorowali przez dwie godziny i jak lekarz stwierdził ze dziś nie urodzę. Dali mi leki przeciwskurczowe i pierwszą dawke sterydów na rozwój płucek. Zawieźli mnie na patologię, i nakazali leżeć.
27 styczeń...cały dzień leżenia , i mnostwo lekow...ale niestety wody coraz bardziej odchodziły...można by rzec ze lało sie ze mnie...
28 styczeń 1 w nocy...obudził mnie bardzo bolący skurcz...powtarzały sie co co 7-10-15 minut...poszłam do pielgniarki aby jej o tym poinformowac...zbadała mnie było rozwarcie na niecałe 2 cm...dostałam leki i ostatnią dawkę sterydow...i nigdy nie zapomne słow pilęgniarki"nie wiem czy to coś już pomoże"...i miała rację...skurcze stawały sie coraz mocniejsze i częstsze...po 4...poszłam znow do pilęgniarki aby dała mi coś przeciwbolowego bo bol był nie do zniesienia...
....ponownie zbadała mnie...i powiedziała ze za poźno juz na znieczulenie bo mam 8 cm rozwarcia...obudziła resztę personelu i kazały przebrać sie i zawiozły mnie na porodowkę...Błagałam o lewatywe...ale one mowiły ze juz za poźno bo ja rodzę...Okrtunie sie bałam...bo jeszcze nigdy nie rodziłam bez znieczulenia i bez lewatywy...ale całe szczęscie wszystko poszło migiem...i o 4.40 na świecie był moj niecierpliwy synuś:)))) 2850g i 55 cm szczęścia:)
...gorzej od porodu wspominam zszywanie na żywca...
pierwszy porod w 42 tyg ciązy wywoływany sztucznie,nawet pęcherz przebijany był przez lekarza....ale ze znieczuleniem...
...a teraz zupełnie inaczej sie potoczyło...a który porod według mnie lepszy?..definitywnie drugi...mimo ze bez znieczulenia...bardziej "miło" (jezeli mozna tak powiedzieć o porodzie
) wspominam...bo nawet szybciej do siebie doszłam..