moje dzieciaczki też zadowolone z prezentów, szczególnie Marzenka, bo dostała to, co chciała (chociaż nie od nas - my nawet nie wiedxzieliśmy, że ktoś bierze pod uwagę jej zachcianki

bo dość kosztowne są jak na kobietę przystało), za to od wtorku mam w domu szpital, bo dzieciaki się pochorowały na maksa - Radek dławi się katarem spływającym do gardła , Marzenka przechodizła to w sobotę, a teraz "tylko" okropnie kaszle; po ostatnim przeziębieniu miałam w domu leki, bo mieli te same opbjawy, ale chciałam iść dzisiaj do lekarza, żeby ich opsdłuchał - i ZONK

w przychodni przyjmuje jeden z trójki pediatrów, od 15:00 przez CAŁE półtora godziny

więc jak zadzwoniłam o 9:00, bo dopiero wtedy działa telefoniczna rejestracja to już nie było miejsca żeby dzieci zapisać do lekarza i skierowała mnie do przychodni 10km dalej, bo tam dyżur
więc jutro z rana muszę się zwlec z łóżka i iść odobiście zarejestrować dzieci na 15:00, bo też tylko ta jedna lekarka bedzie

ahhh, ta nasza służba zdrowia....