No jestem i ja po wizycie gości...Wrąbali mi prawie cały sernik

chyba dobry był się znaczy?
Hania...cóż...prawie do 14 wariacje, wzdęcia chyba i ból brzuszka...ciągle ryk, masować sie nawet nie dała...No i dostała gripe water, a potem herbatkę plantex jej pierwszy raz podałam. Wypiła i usnęła!

a potem były bączki, no i po południu po masażu (a w sumie w trakcie

zdążyłam odskoczyć przed ostrzałem

) kupa! potem znów bączki i dziecko radosne jak skowronek

Teraz gada z tatusiem,heheh
Glizdunia 
dla Mayi

od cioci Karoliny i Haneczki!!!
A za suknię dzięki...no szyłam ją, bo w sklepach co przymierzyłam to wyglądałam jak beza! a poza tym,gotowe kiecki nawet jak wyglądają delikatnie, to mają po 3halki, ciężkie jak cholera...

dziękuję bardzo się w tym męczyć...A ta była leciutka, zwiewna i taka...moja!
Massumi na Haninym policzku to strupek! tak się moja gwiazda w nocy podrapała...ech...na szczęście teraz już go nie ma
Gosiu a nie za szybko ta dieta??? przecież Hubcio potrzebuje dobrze podjeść! mi się wydaje, że powinnaś poczekać

nie zagłodź mi zięcia! A goście to zarąbiści! nie wiedziałam, że w drodze z Krakowa do Wa-wy dziecko może kataru się nabawić!hehehe...tylko pogratulować pomysłu!
Alineczq ja tam jadłam jabłka...nigdzie nie znalazłam nic, żeby nie jeść! poza tym, mi również pomagają w WC

więc czasem jem i już.
Upał taki, że dziś nawet Hani na powietrze nie wyciągnęłam...strach! ale chyba za chwilę ją przewietrzę, bo szkoda marnować pogody. Wezmę J i idziemy...ale on leniwy i będzie marudził...że za duszno...