
ale jestem wkurzona, przed poludniem jak mnie wziely bole tak trzymaly az do teraz, wzielam 6 panadolow ale nijak pomagalo i caly dzionek spedzilam w lozku. Julcie szybciutko odebralam i bajki ogladalismy przez 4 godziny

Filmy disneya wiec sie nie nudzilam ale i tak koszmar po prostu. Najgorsze jest to ze ja wcale nie umiem okreslic z czego te bole, w zeszlej ciazy jak mialam podobne bole to bylam w czasie akcji porodowej, ale te dziwne jakies bo fakt zwiekszaly sie przy stawianiu brzuszka ale jak brzuszek sie relaksowal to bol minimalnie ustepowal, a powinien calkowicie. W dodatku nic ze mnie nie leci, i wszystko praktycznie przeszlo, nie mam pojecia co to bylo, czy to moje stawy, czy nerwy? i z tylu i z przodu mnie bolalo

Moze to po tej wizycie w Ikei wczoraj? Dwie bite godzinki tam chodzilismy i godzinka drogi tam i z powrotem to moze to od tego?? Nic tylko sie

bo tyle planowalam na dzisiaj, chcialam juz zlozyc ta komode, uwielbiam majsterkowac, a tak dopiero teraz sprzatnelam i zaraz klasc sie trzeba bedzie. kurcze ciesze sie ze jutro do tego szpitala jedziemy to mnie przynajmniej zbadaja, czy cos sie skraca czy nie, przynajmniej bede wiedziala czy to od skurczow przepowiadajacych czy to moje nerwy mnie bola i bede spokojniejsza, jak tak sie stresuje to i brzuszek czesciej sie stawia.
Ale juz myslalam ze dzis bede musiala jechac do szpitala rodzic, co chwile sprawdzalam czy czop mi nie odpada, czy cos ze mnie nie leci, jednak caly dzionek w lozku pomogl. Nie chce mi sie juz w tej ciazy dluzej chodzic

ciagle musi mnie cos bolec, normalnie k...... za przeproszeniem mozna dostac, jakby nie mozna sobie normalnie pociazowac. Ciagle musi mnie cos lapac i niby to druga ciaza i czlowiek powinien wiedziec czy to juz czy nie juz a dalej zielony siedzi. Ja chce przynajmniej 3-4 dzieci, ale ciazowanie po prostu mnie przeraza! Cale szczescie jeszcze tylko 7 tygodni i koniec!
