Co w tym złego?
To dobre pytanie ale można i zapytać "a co w tym dobrego?", bo w sumie dla tak dużego dziecka niewiele. Dla matki tym bardziej. A uzależnienie dziecka od siebie i piersi też nic dobrego. Moja koleżanka o której tu wspominałam karmiła do 3 lat i jej synek jest owszem bardzo z nią związany ale i ma ogromny problem z nawiązywaniem kontaktów w innymi - zwłaszcza z dziećmi. Moim zdaniem to duża wina tego karmienia bo ta koleżanka przez ten czas wieczorem i w nocy nigdzie nie wyszła bo co będzie jak się mały obudzi i będzie chciał pierś.
Dla mnie to też za długo, myślę o roku, a co wyjdzie zobaczymy. Bo wiadomo że czasem rozstanie z piersią to dla dziecka duży problem i trauma niewarte znowu uporu żeby przestać. Zobaczymy.
Ale oczywiście każdy robi jak uważa.
My się dalej karmimy, mała troszkę przystopowała z uwielbieniem piersi, w nocy je raz, ciekawe czy tak jej już zostanie. Znaczy- fajnie by było gdyby już nie chciała częściej
W dzień też ciut rzadziej bo wprowadziliśmy kaszkę i teraz pomalutku zupki.
Ale butli dalej nie chce, o smoku nie wspomnę, ale pije wodę i herbatkę z butelki z dziubkiem więc jest ok.
Ciekawa jestem sama czy uda nam się karmić dalej jak wrócę do pracy i jak długo.
A z odpornością - nie sądzę żeby lekarze kłamali - po prostu każde dziecko jest inne, a na odporność wpływają tez inne czynniki.
W przypadku drugiego dziecka najczęściej jest tak że więcej choruje - dzięki starszakowi ma więcej sposobności do kontaktów z bakteriami, wirusami, zwłaszcza jak rodzeństwo chodzi do przedszkola.
Piotruś pierwszy raz zachorował właśnie po odstawieniu od piersi, a mała już zaliczyła antybiotyk. Ale może to zaprocentuje w wieku przedszkolnym właśnie???