: 05 cze 2011, 10:44
markotka sto lat !!! :ico_prezent:
mam chwilke czasu wiec opowiem wam tak jak sie u mnie wszystko potoczyło.....
tak jak pisałam zaczeło sie dosc szybko....
w dzien grałam z dzieciakami (córka i synem sasiadów ) w piłke i pewnie dlatego mnie ruszyło bo niezle sie powyginałam....wieczorem około 21 zaczeły sie regularne skurcze tak co 9 minut ale mało bolace...
o 23.00 maz pojechał po maja mame i zdecydowalismy sie jechac do szpitala juz w samochodzie dosatałam bolacych skurczy co 3 minuty ....jak trafiłam na izbe to połazna która mnie przyjmowala stwierdziła ze nie zdazy wypełnic dokumentów i urodze...lekarz po zbadaniu stwierdził ze jest juz 7 cm rozwarcia, po przejsci na blok porodowy było juz 8 tak ze wszystko postepowało bardzo szybko..gdyby nie to ze głowka młodego była wysoko urodziła bym jeszcze szybciej .....połozną miałam fantastyczna złota kobieta.....lekarz tez super na prawde lepiej trafic nie mogłam......podali mi oksy....i mały przyszedł na swiat o 2.10 w CZEPKU URODZONY......połozna powiedziala ze to zadkość.....przez kilka sekund mały nie krzyczał .....zaczełam juz panikowac i krzyczec ze nie oddycha , na szczescie złapał powietrze i usłyszałam najpiekniejszy wrzask pod słoncem.......maz przeciął pepowine ,bardzo mi pomagał......
opieka po porodzie juz nie była taka jaka bym sobie zyczyła ale wszystko do przezycia...

mam chwilke czasu wiec opowiem wam tak jak sie u mnie wszystko potoczyło.....
tak jak pisałam zaczeło sie dosc szybko....
w dzien grałam z dzieciakami (córka i synem sasiadów ) w piłke i pewnie dlatego mnie ruszyło bo niezle sie powyginałam....wieczorem około 21 zaczeły sie regularne skurcze tak co 9 minut ale mało bolace...
o 23.00 maz pojechał po maja mame i zdecydowalismy sie jechac do szpitala juz w samochodzie dosatałam bolacych skurczy co 3 minuty ....jak trafiłam na izbe to połazna która mnie przyjmowala stwierdziła ze nie zdazy wypełnic dokumentów i urodze...lekarz po zbadaniu stwierdził ze jest juz 7 cm rozwarcia, po przejsci na blok porodowy było juz 8 tak ze wszystko postepowało bardzo szybko..gdyby nie to ze głowka młodego była wysoko urodziła bym jeszcze szybciej .....połozną miałam fantastyczna złota kobieta.....lekarz tez super na prawde lepiej trafic nie mogłam......podali mi oksy....i mały przyszedł na swiat o 2.10 w CZEPKU URODZONY......połozna powiedziala ze to zadkość.....przez kilka sekund mały nie krzyczał .....zaczełam juz panikowac i krzyczec ze nie oddycha , na szczescie złapał powietrze i usłyszałam najpiekniejszy wrzask pod słoncem.......maz przeciął pepowine ,bardzo mi pomagał......
opieka po porodzie juz nie była taka jaka bym sobie zyczyła ale wszystko do przezycia...

