a może czekają na kasę i jak dostanę to dopiero zrobią cc?
Ja na szczęście mialam cudnego lekarza i nie dawaliśmy kasy, ale to różnie bywa.
u nas to wyglądało min tak:
Ja miałam termin na 1 stycznia. Umówiłam się ze swoim ginem że jak nie urodzę do 3-go(środa) to mam mu się wieczorem pokazać

Na ktg nic nie wyszło ale mnie zostawił, jak stwierdził woli nas miec na oku. Następnego dnia same badania, dopiero w piątek ordynator stwierdził że dadzą mi balonik i że do wieczora na pewno urodzę... taaaa w niedzielę mój gin mi go wyjął. Powiedział że jutro od rana dostane kroplówki. I faktycznie rano poszłam na porodówkę, dostałam kroplówkę w miedzy czasie jak mnie badała położna poszły wody. Póżniej druga kroplówka a my nic. Mój gin pojechał do domu a ja nadal nic, dzwonił co jakiś czas i pytał o nas. Później nastepna kroplówka. Nastał wieczór i nadal nic... już wtedy mój gin powiedział że będzie cc ale zrobią ją rano. Na oddział nie mogłam wrócić bo nie było miejsca

Byłam już spokojna i noc spędziłam na porodówce. W efekcie na porodówce byłam od ok 10tej rano poniedziałek do 8:20 wtorek kiedy to zobaczyłam moją upartą Martynkę