: 22 lip 2009, 09:49
Heja lasencje...
wczoraj zagladalam, ale jakos nie mialam weny pisac...
MARGARITA - widze, ze twoja majka dostala podobnego szalu, jak ostatnio moja Su w nocy - po prostu dziecko robi sie nie do poznania... tez mam nadzieje, ze nie bedzie sie to powtarzac... A powiedz, Kochana - jak tam urodziny P.?? Impreza sie udala? Beda jakies foteksy z grilla??
PATI - przykro mi, ze ten Wasz pies tak sie zachowuje... pewnie, ze jesli zalatwia sie w domu majac 2 lata i na dodatek upodobal sobie pokoj Erika - powinniscie sie go pozbyc... Powiedz swpjemu mezowi, ze skoro On tak bardzo chcial tego pieska, to niech teraz wykombinuje cos, zeby sie go pozbyc... Moze ktos ze znajomych by go wzial...?? Mam nadzieje tylko, ze nie jestescie z tych, kotrzy byliby w stanie wywiezc gdzies psa i przywiazac go do jakiegos plotu/drzewa i zostawic...
sama mam ochote pozbyc sie swojego kudlacza, bo mam juz dosyc tego syfu w domu (i zapachu w przedpokoju, gdzie pies zazwyczaj lezy i wyciera sie o nasz tapete ), kudlow wszedzie, piachu, sladow lap, etc. I czasem sobie mysle, ze naprawde bym go oddala komus, a potem mysle sobie, ze mam go od szczeniaczka i wkurza mnie, ale jestem z nim zwiazana i nie wiem czy mialabym serce go oddac komus, nawet w dobre rece, bo pies tez jest przeciez zzyty i bardzo by cierpial... I ze ja mialabym wyrzuty sumienia do konca zycia i juz zawsze bym sie zastanawiala czy dobrze zrobilam...
Teraz, mam nadzieje, ze ruszy w przyszlym roku budowa tego naszego domu i za jakies 2-3 lata pies bedzie mial juz swoje podworko i jego lapa na pewno nie postanie w moim nowym domu, ooo niee.... Bedzie mieszkal na podworku, zrobimy mu sliczna bude, a jak bedzie zima, to moze zrobi mu sie miejscowke w garazu...
YOANNO - tak, tak... czekamy na pikantne szczegoly odnosnie rocznicy
SHOO - rozbroilas mnie tym tekstem o zimnie...
A ja musze Wam powiedziec, ze Zuzia spadla wczoraj z lozka w sypialni... Jeeeeeej, minal juz prawie rok, a ja bylam pewna, ze Zuzia tego uniknie i nigdy sie to nie zdarzy... Zdarzylo sie... oczywiscie panu... Ja wstawalam do pracy, wiec spalam od sciany... Mala sie kilkakrotnie budzila w nocy, wiec pan do niej kursowal i potem rano byl nieprzytomny... mala obudzila sie przed 6:00, ja mialam chwile czasu do wyjscia, wiec ja przewinelam, potem polozylam do pana na lozko (ktory sie juz obudzil), poszlam zrobic mleko, a potem dalam butelke Panu i on karmil Zuzie... jak mala zjadla, to skakala po tym lozeczku, bawila sie. Ja sie malowalam w lazience. Pan ja polozyl niby od sciany, ale przysnal po kilku minutach, a Zuziw wzdluz Jego ciala smignela do krawedzi lozka. I nagle slysze takie łłłuuuppp... Zamarlam... pol sekundy pozniej skrzypienie lozka, co oznaczalo, ze pan sie zerwal... Wpadlam jak burza do sypialni z zawałem serca, patrze - Su siedzi (a raczej kleczy) na podlodze przy lozku, Pan juz przy niej blady jak sciana z taaakim przerazeniem w oczach Zaczelam tylko powtarzac: "Marcin, prosze cie...", chcialam, zeby powiedzial, ze to nieprawda, ze wcale nie usnal i mala nie spadla z tego lozka... pan wzial ja na rece, ona zaczela plakac, zabralam mu ja, przytulilam i za chwile sie uspokoila... Obejrzalam ja cala, ale nigdzie nie miala zadnych sladow, wiec mysle, ze pewnie chciala zejsc z lozka po swojemu (tak, jak sie nauczyla) i moze upadla na kolanka, nie wiem... No, w kazdym razie nie stalo sie nic powaznego na szczescie... My w sypialni nie mamy zadnego dywanu, tylko gola klepke... Pan zaczal mnie przepraszac, powiedzialam Mu tylko, ze mam nadzieje, ze teraz sie juz obudzil na dobre...
A potem, mala byla u tesciowej, bo pan pojechal na dzialke robic porzadki (poscinal niektore galezie drzew, ktore siegaly na droge dojazdowa, etc.), tesciowa siedziala sobie z Su na lozku, a ta nagle sciagnela z szafki jakas lampke i dostala nia prosto w czolo Troche podobno plakala i ma slad niewielki, takie zaczerwienienie... Ehhhh..., wczoraj byl dzien nieszczesc... Oby limit sie juz wyczerpal... Jeszcze mala cos pogryzlo (nie wiem czy jakis komar w nocy, czy co...), ale na obu raczkach (miedzy dlonia a lokciem) ma czerwone slady po ugryzieniach (po jednym na jednej raczce)
Jesli chodzi o dzialke, to mamy juz wybrane ogrodzenie i za jakies 2 tygodnie prawdopodobnie wejdzie ekipa (jesli bedziemy mieli juz prad i wode) i maja to ogrodzic w jeden dzien. Koszt - ok. 11 tys zł.
dzisiaj myslalam nad prezentem dla Su z okazji I urodzin... i wymyslilam jednak ten rowerek http://aukcja.onet.pl/show_item.php?item=683444918 - jest fajny, bo mozna zrobic z niego bujaczek (a'la konik na biegunach), no i chyba troche nam posluzy, bo z biegiem czasu, jak Su bedzie sie robila strarsza, to moze nauczy sie pedalowac i jezdzic samodzielnie... Tylko martwi mnie - gdzie ja to bede trzymac... dom cały zawalony, kojec, siedzonko do karmienia, spacerowka... teraz jeszcze ten rowerek... Chyba, ze bede go trzymac w wozkowni... Albo wozek tam wyniose... ale to musze sie pozbyc najpierw tego glebokiego... nie wiem juz sama...
Jeeej, jeszcze 1,5 tygodnia i urlop!!!!!!!! nie moge sie doczekac... Oby dopisala nam pogoda...
Kurcze, ale sie rozpisalam...
[ Dodano: 2009-07-22, 09:53 ]
oooo, IWONKA, MARGARITA - witajcie...
MARGARITA - juz sie boje tego filmu - co to Wasza mala znowu wykombinowala...
i znowu wymiotowala?? moze cos zlapala od tamtej dziewczynki??
wczoraj zagladalam, ale jakos nie mialam weny pisac...
MARGARITA - widze, ze twoja majka dostala podobnego szalu, jak ostatnio moja Su w nocy - po prostu dziecko robi sie nie do poznania... tez mam nadzieje, ze nie bedzie sie to powtarzac... A powiedz, Kochana - jak tam urodziny P.?? Impreza sie udala? Beda jakies foteksy z grilla??
PATI - przykro mi, ze ten Wasz pies tak sie zachowuje... pewnie, ze jesli zalatwia sie w domu majac 2 lata i na dodatek upodobal sobie pokoj Erika - powinniscie sie go pozbyc... Powiedz swpjemu mezowi, ze skoro On tak bardzo chcial tego pieska, to niech teraz wykombinuje cos, zeby sie go pozbyc... Moze ktos ze znajomych by go wzial...?? Mam nadzieje tylko, ze nie jestescie z tych, kotrzy byliby w stanie wywiezc gdzies psa i przywiazac go do jakiegos plotu/drzewa i zostawic...
sama mam ochote pozbyc sie swojego kudlacza, bo mam juz dosyc tego syfu w domu (i zapachu w przedpokoju, gdzie pies zazwyczaj lezy i wyciera sie o nasz tapete ), kudlow wszedzie, piachu, sladow lap, etc. I czasem sobie mysle, ze naprawde bym go oddala komus, a potem mysle sobie, ze mam go od szczeniaczka i wkurza mnie, ale jestem z nim zwiazana i nie wiem czy mialabym serce go oddac komus, nawet w dobre rece, bo pies tez jest przeciez zzyty i bardzo by cierpial... I ze ja mialabym wyrzuty sumienia do konca zycia i juz zawsze bym sie zastanawiala czy dobrze zrobilam...
Teraz, mam nadzieje, ze ruszy w przyszlym roku budowa tego naszego domu i za jakies 2-3 lata pies bedzie mial juz swoje podworko i jego lapa na pewno nie postanie w moim nowym domu, ooo niee.... Bedzie mieszkal na podworku, zrobimy mu sliczna bude, a jak bedzie zima, to moze zrobi mu sie miejscowke w garazu...
YOANNO - tak, tak... czekamy na pikantne szczegoly odnosnie rocznicy
SHOO - rozbroilas mnie tym tekstem o zimnie...
A ja musze Wam powiedziec, ze Zuzia spadla wczoraj z lozka w sypialni... Jeeeeeej, minal juz prawie rok, a ja bylam pewna, ze Zuzia tego uniknie i nigdy sie to nie zdarzy... Zdarzylo sie... oczywiscie panu... Ja wstawalam do pracy, wiec spalam od sciany... Mala sie kilkakrotnie budzila w nocy, wiec pan do niej kursowal i potem rano byl nieprzytomny... mala obudzila sie przed 6:00, ja mialam chwile czasu do wyjscia, wiec ja przewinelam, potem polozylam do pana na lozko (ktory sie juz obudzil), poszlam zrobic mleko, a potem dalam butelke Panu i on karmil Zuzie... jak mala zjadla, to skakala po tym lozeczku, bawila sie. Ja sie malowalam w lazience. Pan ja polozyl niby od sciany, ale przysnal po kilku minutach, a Zuziw wzdluz Jego ciala smignela do krawedzi lozka. I nagle slysze takie łłłuuuppp... Zamarlam... pol sekundy pozniej skrzypienie lozka, co oznaczalo, ze pan sie zerwal... Wpadlam jak burza do sypialni z zawałem serca, patrze - Su siedzi (a raczej kleczy) na podlodze przy lozku, Pan juz przy niej blady jak sciana z taaakim przerazeniem w oczach Zaczelam tylko powtarzac: "Marcin, prosze cie...", chcialam, zeby powiedzial, ze to nieprawda, ze wcale nie usnal i mala nie spadla z tego lozka... pan wzial ja na rece, ona zaczela plakac, zabralam mu ja, przytulilam i za chwile sie uspokoila... Obejrzalam ja cala, ale nigdzie nie miala zadnych sladow, wiec mysle, ze pewnie chciala zejsc z lozka po swojemu (tak, jak sie nauczyla) i moze upadla na kolanka, nie wiem... No, w kazdym razie nie stalo sie nic powaznego na szczescie... My w sypialni nie mamy zadnego dywanu, tylko gola klepke... Pan zaczal mnie przepraszac, powiedzialam Mu tylko, ze mam nadzieje, ze teraz sie juz obudzil na dobre...
A potem, mala byla u tesciowej, bo pan pojechal na dzialke robic porzadki (poscinal niektore galezie drzew, ktore siegaly na droge dojazdowa, etc.), tesciowa siedziala sobie z Su na lozku, a ta nagle sciagnela z szafki jakas lampke i dostala nia prosto w czolo Troche podobno plakala i ma slad niewielki, takie zaczerwienienie... Ehhhh..., wczoraj byl dzien nieszczesc... Oby limit sie juz wyczerpal... Jeszcze mala cos pogryzlo (nie wiem czy jakis komar w nocy, czy co...), ale na obu raczkach (miedzy dlonia a lokciem) ma czerwone slady po ugryzieniach (po jednym na jednej raczce)
Jesli chodzi o dzialke, to mamy juz wybrane ogrodzenie i za jakies 2 tygodnie prawdopodobnie wejdzie ekipa (jesli bedziemy mieli juz prad i wode) i maja to ogrodzic w jeden dzien. Koszt - ok. 11 tys zł.
dzisiaj myslalam nad prezentem dla Su z okazji I urodzin... i wymyslilam jednak ten rowerek http://aukcja.onet.pl/show_item.php?item=683444918 - jest fajny, bo mozna zrobic z niego bujaczek (a'la konik na biegunach), no i chyba troche nam posluzy, bo z biegiem czasu, jak Su bedzie sie robila strarsza, to moze nauczy sie pedalowac i jezdzic samodzielnie... Tylko martwi mnie - gdzie ja to bede trzymac... dom cały zawalony, kojec, siedzonko do karmienia, spacerowka... teraz jeszcze ten rowerek... Chyba, ze bede go trzymac w wozkowni... Albo wozek tam wyniose... ale to musze sie pozbyc najpierw tego glebokiego... nie wiem juz sama...
Jeeej, jeszcze 1,5 tygodnia i urlop!!!!!!!! nie moge sie doczekac... Oby dopisala nam pogoda...
Kurcze, ale sie rozpisalam...
[ Dodano: 2009-07-22, 09:53 ]
oooo, IWONKA, MARGARITA - witajcie...
MARGARITA - juz sie boje tego filmu - co to Wasza mala znowu wykombinowala...
i znowu wymiotowala?? moze cos zlapala od tamtej dziewczynki??