: 19 lis 2007, 11:14
witajcie kochane :)
Zulcia, nie chce tutaj za bardzo narzekac... ale nie ma najmniejszych szans na to aby ktos przyjechal... brata przeciez nie poprosze (pracuje, dom buduje, uczy sie...) a rodzenstwo meza... kazdy dzieciaty... i to same maluszki... odpada...tesciowa- zapracowana biedna ze nawet czasu usiasc i odpoczac nie ma... a moja mama... po prostu powiedziala ze nie przyjedzie... ze dam sobie JAKOS rade
no i co tu robic? zacisnac zeby i nikogo sie nie prosic... tak jak poradzilam sobie po urodzeniu wiktorka (tez zupelnie sama) tak musze sobie radzic i teraz...
ale jest jeden plus tej calej sytuacji... a mianowicie nikt mi nie bedzie kiedys wypominal ze musial mi pomoc...
czasem mam gorsze dni...bo nie oszukujmy sie ... boje sie jak to bedzie... prawie codziennie o tym mysle... ale z drugiej strony, to wydaje mi sie ze mam na tyle sil zeby przejsc przez to wszystko sama... (tj z mezem, ktory mnie wspiera)
przepraszam was kochane ze tu takie rzeczy wypisuje, obiecuje... wiecej do tematu nie wracac
a jak wasze samopoczucie?czujecie juz jakies "motylki w brzuszku"
Zulcia, nie chce tutaj za bardzo narzekac... ale nie ma najmniejszych szans na to aby ktos przyjechal... brata przeciez nie poprosze (pracuje, dom buduje, uczy sie...) a rodzenstwo meza... kazdy dzieciaty... i to same maluszki... odpada...tesciowa- zapracowana biedna ze nawet czasu usiasc i odpoczac nie ma... a moja mama... po prostu powiedziala ze nie przyjedzie... ze dam sobie JAKOS rade
no i co tu robic? zacisnac zeby i nikogo sie nie prosic... tak jak poradzilam sobie po urodzeniu wiktorka (tez zupelnie sama) tak musze sobie radzic i teraz...
ale jest jeden plus tej calej sytuacji... a mianowicie nikt mi nie bedzie kiedys wypominal ze musial mi pomoc...
czasem mam gorsze dni...bo nie oszukujmy sie ... boje sie jak to bedzie... prawie codziennie o tym mysle... ale z drugiej strony, to wydaje mi sie ze mam na tyle sil zeby przejsc przez to wszystko sama... (tj z mezem, ktory mnie wspiera)
przepraszam was kochane ze tu takie rzeczy wypisuje, obiecuje... wiecej do tematu nie wracac
a jak wasze samopoczucie?czujecie juz jakies "motylki w brzuszku"