co do rodzenia to ja byłam najlepszym przypadkiem.....więc jak nawet lekarz wam mówi, ze to jeszcze potrwa..to tak naprawde sam nie ma zielonego pojecia ile
ja pojechałam do szpitala w czwartek wieczorem ze skurczami co ok. 1o minut i rozwarciem na 2cm
i do soboty nic nie ruszyło nawet o cm
dlatego dostałam kroplówkę
i jak skurcze zrobiły się częste co 3-5 min. i wkońcu rozwarcie na 5cm to połozna powiedziała, ze to jeszcze potrwa....bo to 1 poród i to nie ma tak odrazu....a ja wnerwiona

to była godzina 13.50.
wszyscy sobie gdzieś poszli włącznie z lekarzem...zostałam tylko ja uwieszona na szyi męża od 1,5 godziny
po ok. 5-7 minutach już rodziłam na stojąco....odeszły mi wody i już czułam główkę...jak ryknęłam to odrazu się zleciały
nie nadążały łóżka rozkładać i kazały nie przeć
po 2 minutch już urodziłam...byście widziały ich miny wszyscy byli w szoku
na pół szpitala się rozniosło
także nie ma reguły
