witajcie kochane
wszystkiego naj naj naj :ico_prezent: :ico_prezent: :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big: dla Antosia, spóźnione ale szczere
oraz dla Julci :ico_prezent: :ico_prezent: :ico_prezent: :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big:
hehehe ale fajna dyskusja, miło było poczytać. Chętnię się wypowiem
U mnie wygląda to tak, ja wierząca, niepraktykująca, a mąż ateista. Ja wierzę w Boga ale kompletnie nie wierzę w całą tą szopkę jaką odstawiają księża. A już w głowie mi się nie mieści jak mogą nie dać rozgrzeszenia podczas spowiedzi za np. bark ślubu
. Wogule spowiedz dla mnie to śmieszny "obowiązek". Wolałabym sama iść gdzieś w ustronne miejsce i się wyspowiadać a nie ciągle od lat mieć takie same śmieszne grzechy. Nie zabiłam, nie kradnę, nie zdradzam. To są grzechy dla mnie, a jakieś grzechy typu: kłócę się z bliskimi, no śmiechu warte. No ale ok, ochrzciłam dziecko i byłam u spowiedzi bo to mój obowiązek.
Wyznanie dla mnie, że nie ochrzczę bo jak dorośnie to samo zdecyduję w którą stronę iść jest dziwne, bo ono i tak zdecyduje samo co będzie chciało, a jak będzie miało chrezst to nic nie znaczy. Może przecież przejść na inną wiarę. Ja ochrzciłam tylko dla siebie samej i dlatego, że to mój obowiązek. Również obiecaliśmy z mężem, że to jakie my mamy podejcie do księży nie ma znaczenia. Dziecko nasze do kościoła będzie uczęszczać z nami aż do momentu aż samo zdecyduję co dalej.
Nie ochrzeczenie dziecka dla mnie dlatego, że nie ma się ślubu kościelnego to już jest kpina wogule. Prezcież jest się małżeństwem, to co że nie przed Bogiem. Tu bym się pokłóciła z księdzem, ponieważ chrzest i pogrzeb to jego obowiązek i nawet nie powinno się płacić za to.
Wogule ostatnio jak tak oglądam co się dzieje w kościele, to mam załamkę totalną (w Boga wierzę ale nie w księży). Byłam ostatnio na pogrzebie cioci i jak patrzyłam co ksiądz robi, jak jest ubrany, jak odstawia całą szopkę to krew się we mnie gotowała. Wszystko ciągle tak samo, nic nie ma nowego, nic od siebie. Każde kazanie tak samo się zaczyna, kończy. Poprostu nuda i komedia.
hehehe chyba mnie zlinczujecie.
Tak wogulę jak sobie pomyślę choćby o samym Bogu, to jest to przeczież taki przyjaciel dla dorosłych, wierzymy w niego bo tak nas nauczono, bo musimy w coś wierzyć by nie zwariować. Nie uważam, że Bóg jest na tylę dociekliwy i będzie mnie osądzał z tego ile razy w kościele byłam albo czy mam ślub i np. kłócimy się z mężem, czy go nie mami i żyjemy w zgodzie i bardzo się kochamy.
Zresztą trochę poprzestawiało mi się po przeczytaniu kodu Leonarda Da Vinci, wiem, że to tylko książka fikcyjna ale w sumie od wieków kośćiół tak strasznie mordował i kłamał ludzi dla własnego dobra, że i w tej kwestii też myślę że kłamie. Chodzi mi mianowicie o Jezusa i jego rodzinę. No ale odbiegłam od tematu.
asika82 cieszę się, że z Wami w miarę dobrze. Walczcie o związek bo jak jest dziecko to warto się bardziej pomęczyć a żeby miało poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli nie dorośliście i nie wierzycie w małżeństwo to masz rację, jest to wasza decyzja i żaden ksiądz nie ma prawa się wtrącać. Bo co do wychowania i szczęścia rodziny ma cały ślub: nic jest to tylko papier a jak jest miłość to i bez ślubu jest i to nie ma znaczenia.
Nie wiem czy mnie nie zlinczujecie za tą wypowiedż ale chciałam się na ten temat wypowiedzieć.
A co do Igorka, na razie zębów brak, nóżek swoich jeszcze nie zauważa ale do buzi pakuje wszystko co się da.