Tosia była u dziadków w poniedziałek.
Ja do swoich nie jadę - jedna babcia to alkoholiczka

,a druga i dziadek są nawet ok, ale u nich w mieszkaniu się pali i jak byliśmy na święta, to nawet nikt z papierochem nie wyszedł pomimo naszych próśb. Zresztą nie bardzo mamy teraz czas, kasę i ochotę, żeby sobie jeździć.
Lalunia - a może lepiej dla Ciebie będzie jeśli tajemnica pozostanie tajemnicą? Rozumiem - chciałabyś wiedzieć kto, co i dlaczego. Ale może nie warto? Może lepiej zostawić sprawy tak jak są?
Wiesz - ja kiedyś koniecznie chciałam wiedzieć co naprawdę działo się w domu mojego P. kiedy był mały. I dowiedziałam się - że wszystkie grzechy, które poszły na konto jego ojca były grzechami matki. Zrzucała wszystko z mebli, cięła się potłuczonym szkłem, w łazience się okaleczała a potem dzwoniła na policję i zgłaszała agresję ze strony męża. Nie powiem - on też miał swoje za uszami, ale większośc to była jej wina. Pozorowała to i owo, bo miała kochanków na boku i zależało jej na rozwodzie. P. ma strasznie wypaczony obraz własnego ojca - wspomina wspólne wyjazdy nad jezioro, wspólne wycieczko do zoo z łezką w oku. Ale zapytany o ojca odpowiada "nie mam ojca", potrafi na niego rzucać takimi obelgami, że czasem własnego męża nie poznaję.
A ja? No cóż - dowiedziałam się prawdy, która mnie interesowała (od zmarłej przyjaciółki Ewki - ona już mnie przed nią ostrzegała, od sąsiadów, od rodziny). I zagubiłam się w tej prawdzie. Straciłam resztki szacunku do Ewki, zrozumiałam że na skutek jej pomówień skrzywdziłam kilkoro niewinnych ludzi.
DLatego bogatsza o to doświadczenie wiem, że czasem nie warto drążyć tematu.