Hej dziewczynki!
Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętacie? Powiem szczerze, że już dawno miałam się odezwać ale jakoś motywacji mi zbrakło. Przepraszam za moje milczenie i brak wieści ale po tym pobycie w szpitalu jakoś zamknęłam się w sobie i podłamałam... Miałam sobie darować już to forum bo nigdy nie przeczytam tego co napisałyście przez ten czas jak mnie nie było i jestem kompletnie nie w temacie. Ale jak Marcia napisała wczoraj do mnie kiedy tu zajrzę bo tęsknicie to aż się wzruszyłam bo ja też tęskniłam za Wami przez cały ten czas. no i jestem
To był mój pierwszy w życiu pobyt w szpitalu i od razu na 1,5 miesiąca. Od ponad tygodnia jestem w końcu w domu z reżimem łóżkowym. Wstaję tylko do łazienki, tzn czasem przejdę się do kuchni czy drugiego pokoju bo oszaleć można od tego leżenia. Osłabłam strasznie, pare kroków zrobię i już zmęczona jestem. Biorę fenoterol i isoptin i mam nadzieję, że będzie ok. Skurcze nadal mam ale raczej nie da się ich zredukować do zera. Co jest dziwne to ktg nie wykazywało ani razu żadnych skurczy

Nie wspomnę o tym, że wątroba i żoładek od tych leków to chyba niedługo się zbuntują. Jutro mam wizytę u swojego prowadzącego a w piątek usg. Bardzo się obawiam tego badania bo coś ostatnio wyszło, że mała ma za mały brzuszek w stosunku do głowki i wieku ciążowego i oczywiście się martwimy, że to coś poważnego. będę miała usg doppler z przepływami. oby wszystko było dobrze

brzuszek mam mały, nie wyglądam na 8 m-c, raczej na 6 lub jak po dobrym obiedzie.
To tyle w skrócie co u mnie, co prawda działo się duuużo więcej ale nie będę Was zanudzać swoimi problemami. Tak czy inaczej muszę być gotowa, że w każdej chwili może coś się zacząć dziać bo poród przedwczesny nadal mi zagraża. A chciałabym chociaż do początku stycznia wytrzymać bo to dopiero 32tc więc za wcześnie. Staram się myśleć pozytywnie ale czasem mi trudno.
Pozdrawiam Was gorąco, mój mąż też
Ania