Strona 95 z 95

: 19 lis 2007, 17:48
autor: Izunia
Jola_85 pisze:Rodziłam z pomocą lekarza-wypychał mi Julcie z brzuszka


Mi też lekarz w tan sposób pomógl...

: 31 paź 2009, 19:36
autor: aba
Widzę, że temat odświeżony.
Z jednej strony chciałabym poczytać, bo zawsze można na doświadczeniach innych bazować, ale z drugiej się obawiam, bo mogłabym się negatywnie nastawić, a mój pierwszy poród już niedługo...

: 07 lis 2009, 11:59
autor: margolcia
we czwartek 16,07 ok godziny 5 rano odzszedł mi czop i zaczęły pojawiać się pierwsze skurcze na poczatku nie zbyt regularne a juz ok 12 były co 10 min a ja siedziałam twardo w domq i nawet nic nie mówiłam dla R. ze zaczyna się coś dziać dopiero jak wrócił po 15 z pracy poprosiłam aby zawiózł mnie na KTG zeby zobaczyć co tam słychać ;] po KTG zbadała mnie położna i szok rozwarcie już na 2 cm mówiła zeby pojść do poradni ''k'' żeby gin zobaczył zapis KTG poszłąm a on kazał nam brac torbę i myk myk na salę porodową ;] wróciliśmy z R. do domu wzięliśmy torbę aj jeszcze kolację zjadłam i pojechaliśmy ok 18 byliśmy już na sali porodowej ;] rozwarcie już na 3 cm o 21 było na 4 cm położna powiedziała ze jak tak dalej tak pojdzie to do północy urodzimy. wieć my z R oboje happy ;] rogale od ucha do ucha kolejne badanie o 23 i załamka rozwarcie stoi w miejscu i tak aż do 1-wszej w nocy ;/ . kolejne badanie i rozwarcie 7cm ale główka nie chce zchodzic do kanału rodnego bóle niemiłosierne bo z kręgosłupa. o 2.30 przychodzi ginekolog wypuszcza wody główka nadal nie zchodzi ;/ podłączyli oxytocyne i o 4 zaczeły sie bóle parte heh nie wiem ile ich bylo 2 moze 3 albo 4 i Igorek był juz po tej stronie brzuszka ;]
R. był ze mną cały czas az do bóli partych stwierdził ze on nie bedzie dał rady ale taka była nasza umowa ze wychodzi wtedy kiedy dojdzie do wniosku ze nie da juz rady i gdyby nie on nie wiem jak dała bym rady bo jego masowanie plecków przynosiło ulge w skurczach
mogę wam powiedzieć ze teraz to już nie pamiętam jak to bolało i mogła bym urodzić jeszcze raz aby poczuć jeszcze raz to jego cieplutkie i mokre ciałko na brzuszku. jesteśmy najszcześliwszymi rodzicami pod słońcem

: 09 lis 2009, 14:33
autor: karmelka
ja urodziłam pierwszego syna w marcu 2000r.
Wszystko zaczęło się w niedzielę wieczorem od strasznych bóli krzyżowych,ale zeroskurczy.Cały następny dzień pobolewałkrzyż,a późnym wieczorem zaczęly się pierwsze nieregularne skurcze,niezbyt mocne.Odszedł czop.Kolejna noc z bólem krzyża.We wtorek ok.13.oo postanowiliśmy,że pojedziemy do szpitala.Skurcze niezbyt regularne,bóle krzyżowe nadal.Przyjęli nas na porodówkę.Zrobili lewatywę,jakiś czopek dostałam i położna kazała spacerować,a mąż miał mierzyć odstępy między skurczami.I tak dreptałam sobie do ok.19.00 kiedy to nadle zrobiło się jakoś mokro.Odeszły wody,położna sprawdziła kolor i powiedziała,że wszystko ok dodając: "Teraz dopiero zacznie naprawdę mocno boleć".Pomyślałamsobie,że przecież już mocno boli!No,ale okazało się,że miała rację i dopiero teraz dowiedziałm się co to znaczy BÓL.Przy skurczu kazali mi kucać,a ja potem nie umiałam się podnieść.Miałam pecha,bo fajna położna poszła do domu i przyszły inne,okropne babska :( bardzo niemiłe.Ukojenie przynosiło mi siedzenie ma łóżku to na mnie nakrzyczała,że dziecku główkę zgniatam i rzuciła z łaską worek sako.Przecież mogła dać go wcześniej.Dali mi zastrzyk i nawet nie chciel powiedzić na co on jest,no,ale skoro zapytałam to z łaską odpowiedziała,że na skurcze.Ja i bez tego mialam skurcze.Potem poinformowała mnie,że przed partmi skurczami główka zejdzie tak nisko,że bedę miała wrażenie jakby mi się kupke chciałi.I tak było.Kazała położyć się na łóżky,na boku,a przy skurczu na plecy.Tylko,że na boku skurcze miałam super,a jak tylko się praekręciłam to mijały.Nie rozumiałam dlaczego nie mogę urodzić tak jak mi ciało podpowiada,ale to chyba dla ich wygody miałam kłaść się na plecach.Steiwrdzili,że podadzą kroplówkę.Położna nie wkłuł się w żyłe i jak puściła kroplówkę to zrobiłmi się balon pod skórą.Kolejne kłucie było już udane.Przyszedł lekarz i kazał go wypchnąc,ale nie dała rady to on się położył.Boże to było straszne i niepotrzebne,ale co a miałam do gadania.Oczywiście mnie nacięli i to dwa razy,bo za mało było.Główka wyszła i okazalo się,że jest owiniety pępowina,a położne nie wiedziały co robic.Jedna chciała ją odwinąć,a druga jej mówiła że ma nie robic tego.No,ale udał się urodzić,położyli mi go na brzuchu i miał strasznie ziekształcona głowę.Biedactwo wypychane było i dlatego tak wyglądał strasznie.Minutkę poleżał na brzuchu i go zabrali do badania.Teraz przyszedł moment zszywania krocza.Lekarz przyszedł,położna wbiła znieczulenie i zamiast poczekać aż zacznie działać to ten pacan zaczął szyć odrazu.Wszystko czułam.W połowie szycia okazało sie,że musi pójść cesarkę zrobić i mie tak zostawił z rozłożonymi nogani i sobie poszedł.Mąż założył mi skarpetki,bo mi zimno było,a po jakimś czasie położna stwierdziła,że wypadałoby mnie przykryć,bo już się trzesłam z zimna.Wyobraźcie sobie,ze doktorek wrócił by dokończyć szycie i użył tych samych narzędzi,które brudne leżały od ok.40 minut!Istna rzeźnie.Po szyciu położna każała na czworaka si e przekręcić,żeby mogła mnie umyć.Tylko,że ja zdretwiłam i nie mogłam się ruszyć.Ależ był zła,że mi pomóc musziała.A myła mnie jak krowę.To było takie upokarzające :ico_placzek: Nie dodałam jeszcze,że przy porodzie było 2 studentów i jedna studentka.Nawet nie zapytali czy się zgadzam :ico_placzek: Straszny szpital. Dlatego teraz pójdę rodzić w inne miejsce i bedę iała swoją położna.Nie bieze dużo,bo 300zł,a ja bedę miała psychiczny komfort. Życzę wam bardziej udanych porodów niż mój :-)

[ Dodano: 2009-11-09, 15:28 ]
dostałam wiadomość od zuzab,że nie dopisałam gdzie rodziłam wieć dopisuję w Katowicach w Centralnym Szpitalu Klinicznym Katowice-Ligota.

: 09 lis 2009, 17:06
autor: herbaciana
ja urodziłam swojego pierwszego w 1996r 2tyg przed wyznaczonym terminem,byłam na weselu u kuzynki,po tańcach i hulankach ok 19 wzięły mnie bóle moja mama przyjechała ok 20 zaczęły mi się już sączyć wody do szpitala dojechałyśmy po 20min miałam już 7cm rozwarcia.trafiłam na świetny zespół położnych i super lekarza,młodziutkiego,świeżo po studiach.dominiś przyszedł na świat w miłej atmosferze,nawet nie płakał :)
kolejnego syncia zaczęłam rodzić w domu przy przyjaciółce na cipa-party,w piątek tydzień przed terminem.skurcze zaczęły się po 18.wykąpałam się,podgoliłam trawniczek,wypiłam herbatkę i łyk winka,nawet make-up sobie zrobiłam,o północy odszedł mi czop i dopiero wtedy pojechałam do szpitala.na porodówce poród przyjmował ten sam lekarz co dominika.było super dopóki nie przyszła druga lekarka i na mnie nawrzeszczała 'czego tak się drzesz' to na nią nasiusiałam(niechcący,bo wsadziła mi całą dłoń w piczkę,żeby rozwarcie sprawdzić) przejął mnie znów młody lekarz i już poszło z górki.o 24.40 urodziłam :D
Jasia rodziłam w zabiegowym,ale to inna historia :(

: 10 lis 2009, 10:15
autor: Izunia
Jasia rodziłam w zabiegowym,ale to inna historia
:ico_pocieszyciel: