Strona 95 z 1041

: 10 lip 2008, 06:50
autor: Ewcik
hej
ja się witam z rana zasmarkana i kaszląca. Chyba dzisiaj pójdę do lekarza

Wizyta mamy przebiegła rewelacyjnie. Połaziłyśmy sobie po wrocławiu, byłyśmy w kawiarni na lodach i herbatce ogólnie dzień spędzony na lenistwie.

ja nie myślę o drugim dziecku tylko ze względów finansowo - miwszkaniowych. Za 2000 które mamy teraz ciężko byłoby utrzymać nas dwoje i dwoje małych dzieci. Mieszkamy w kawalerce, więc nie wyobrażam sobie wstawić tu drugiego łóżeczka. Wiem napewno że jak nasza sytuacja poprawi się na tyle że nie będziemy musieli liczyć każdego grosza i odmawiać sobie i Ali niektórych rzeczy to napewno postaramy się o rodzeństwo. Nie chcę żeby różnica była mniejsz niż 3lata (nie chcę się pakować z pampersów w pampersy) i większa niż 5- 6 (mam starszą o 8lat siostrę i wiem co to znaczy). Mamy jeszcze trochę czasu.

: 10 lip 2008, 07:29
autor: jagodka24
glizda ale prawda jest taka ze czesciej rozstają sie małżenstwa niz pary zyjące w wolnych zwiazkach
a wy myslicie wogule o slubie?
jesli myslicie tpo poprostu to zrobcie bedziesz czula sie pewniej

: 10 lip 2008, 08:53
autor: kamizela
To tak - ja marzę o drugim dziecku ale ... na razie jest to niemożliwe ze względów mieszkaniowych !!! Poza tym chciałabym, by między dziećmi była różnica ok. 5 lat. Przed zajściem w ciąże chciałabym popracować żeby mieć jakieś świadczenia :ico_oczko: Ostatnio mój D. zarzeka się , że drugiego dziecka nie będzie ale on pewnie się tak ze mną droczy :ico_noniewiem: Już czasami myślimy o imieniu dla córci hehe - Emilka wygrywa jak na razie :ico_haha_01:

: 10 lip 2008, 09:38
autor: doris
Kamizela :ico_brawa_01: za fryzurową odwagę - taka fryzura tez mi sie podoba, ale jakos nie moiglabym sciac moich wlosków :)

Kate wspolczuje...

Jagódka czekamy na wiesci od neurologa

drugie dziecko... no ja na razie nie mysle o tym... moze po studiach lub na 3 roku - zobaczymy. teraz odchodze z pracy i nawet bym macierzynskiego nie dostala, a wiadomo ze kaska zawsze sie przydaje przy dziecku... no i pozatm teraz ta przeprowadzka do innego miasta, szukanie mieszkania do wynajecia... ach... na :ico_ciezarowka: mam jeszcze czas :)

: 10 lip 2008, 09:56
autor: kate_k82
witajcie

tak sobie kiedyś marzyłam... spacery z dwójką dzieci obok mąż, uśmiechnięci... no ale marzenia się nie ziściły, owszem spacery są ale z jednym i to ja sama, uczucie które kiedyś było jakoś się ulotniło, czasem się zastanawiam czy to tylko przyzwyczajenie... dlatego jadę do Wisły sprawdzić czy będąc sama dam radę czy to mnie nie przerośnie, może da T do myślenia czy chciałby wieść zycie samotne bez Mata i beze mnie, a może się to wszystko kiedyś ułoży... sama nie wiem teraz to praktycznie żyjemy obok siebie, kłócimy się nie gadamy a potem zaczynamy gadać ze sobą tak po prostu, bez żadnego przepraszam itp... trochę zawiedziona jestem że to tak wygląda miało być inaczej...
dobra dość narzekania...
ja już nie mogę sie doczekać wyjazdu jadę w sobotę
może któraś z Was bliżej mieszkających chiałaby mnie odwiedzić to zapraszam:) Mat śpi pierwsza drzemka a ja muszę poprasować a tak mi się nie chce...,
chcę kupić Mateuszowi jakąś zabawkę taką "rozwijającą" polecicie mi coś????

: 10 lip 2008, 11:20
autor: ladybird23
hejka

Mila spika, w sumie to mam chrzesniaka do pilnowania, ale ten moj 5 letni brzdac to tylko bajki i bajki wiec moge chwile poswiecic na tt..

po pierwsze chciałam napisac ze jesli chodzi o kłótnie z A to my oboje jestesmy strasznie uparci i ja jestem nerwus ze szok, nie byłoby jakiejs powaznej kłótni zebysmy nie wjechali na temat rozwodu, A zawsze mi mowi ze jestem niedojrzała ze tylko tak chciałabym sie go pozbyc itp, ost tez powiedział ze jezeli tak mi zel to mi ten rozwod da ale Mila zostanie z nim :ico_haha_01: w kazdym razie tez myslalam ze inaczej bedziemy zyc, ze to co było w narzyczenstwie złe sie zmieni po slubie, ale niestety to złudzenia :ico_noniewiem: jestem znudzona zyciem jakie teraz prowadze i kłótniami o jedno i to samo, odpusciłam wiec, zrobiłam sie bardziej obojetna i zaczełam myslec ze chyba se kogos na boku poszukam zeby miec kogos na te smutne dni :ico_wstydzioch: ale znow te wyrzuty sumienia..ach..
a drugiej dziecko..o nie..ja na razie o tym nie marze..wystarczy mi jeden brzdac przynajmniej jeszcze na 3-4 lata..chce najpier znalezc prace, porobic z 2-3 lata i dopiero potem o tym pomysle..chce troche pojezdzic po wczasach, ciesze sie ze Mila juz powoli wszystko kuma, chodzi i stanie sie coraz bardziej samodzielna..jeszcze psychicznie nie jestem gotowa na kolejnego dzidziusia!!

sikorka Karol spryciarz faktycznie.. :ico_brawa_01:

a tak wogole co dzieci widza w tych kuchniach, Mila tez na okragło by do kuchni ciagła..

kate mowisz ze bedziesz w Wisle? my chcielismy z okazji rocznicy slubu w niedziele jak bedzie pogoda do Wisly pojechac, gdzie dokladnie bedziesz, moze na jakas kawke sie umowimy?musze pogadac z A.

kamizelka idz do fryzjera i czekamy na fotki z nowa fryzurka!na pewno bedzie ci do twarzy..
ja podchodziłam do krotkich wlosow chyba z 3 razy, co wizyta fryzjera to krotsze i w koncu mam tak sciete wlosy jak chciałam i jestem zadowolona, a tez sie bałam z mi nie bedzie do twarzy..

: 10 lip 2008, 11:42
autor: jagodka24
ja nie pokaze nowej fryzury bo nie mam foty a teraz juz mam brudne wlosy
ale nic ciekawego nie zmienilam tylko balejaz jasny i grzywka

: 10 lip 2008, 12:08
autor: Ewcik
tak Was czasmi czytam i nie wiem, moze ja jakaś inna jestem. Przez cztery i pół roku jak jestem z Mariuszem ani razu sie nie pokłóciliśmy. Nie wiem co to znaczy nie odzwywać sie do siebie. Jesteśmy bardzo różnymi ludźmi i różnie podchodzimy do różnych spraw. On jest spokojny, zrównoważony, podchodzi do każdej sprawy "co ma być to będzie", a przy tym mało zorganizowany i cholerny bałaganiarz. Kiedy czymś sie zajmie trzeba by koni żeby go odciągnąć (np. jak czyta), zaczynna robić jedną rzecz a potem przez dwa tygodnie leży to rozgrzebane. Ja jestem całkowitym przeciwieństwem. Muszę mieć wszystko poukładane, zaplanowane, dokończone, posprzątane. Gdybym miała się z nim kłócić to robiłabym to chyba non stop. Z racji tego że on pracuje a ja siedzę w domu mam dużo więcej obowiązków. On ma tylko wyrzucać śmieci, zmywać po obiedzie i sprzątać po sobie. W weekendy przygotowywać śniadania. No i wiadomo zajmować sie Alicją. Efekt jest taki że śmieci wysypują sie z kosza (zapomniał rano związać i wyrzucić), po obiedzie najczęściej zmywam na drugi dzień rano, a brudne skarpetki i koszulki walają sie codziennie rano po podłodze. Zajmowanie się Alicją wygląda ostatnio tak że sada ją na podłodze, daje klocki/puzzle/grające zabawki a sam bierze książkę. Mogłabym się z tego powodu wściekać i krzyczeć, ale po co? Czy to coś zmieni? Wątpię. Nie powiem wieczorne rytuały należą do niego. Ja tylko szykuję kaszkę. Ale w czasie usypiania (siedzenia przy łóżeczku) czyta książkę. Nie mam nic przeciwko czytaniu, bo sama pochłaniam książki tonam.
Małżeństwo polega na trudnej sztuce kompromisu. Nagle spotykają sie dwie zupełnie obce osoby i mają stworzyć DOM. Każdy chciałby wnieś w ten DOM jak najwięcej tego co wyniósł ze swojego rodzinnego domu. Ja i Mariusz wychowaliśmy się w zupełnie innych warunkach. Ja w rodzinie inteligenckiej, w środkowej Polsce, Mariusz w rodzinierobotniczej na ziemiach odzyskanych. Na początku różniliśmy się wszystkim. Począwszy od sposobu mówienia na niektóre rzeczy (supeł ja nazywam pękiem on guzem) skończywszy na tradycjach świątecznych (np u mnie na wigilię je się zupę grzybową u niego barszcz czerwony). Udało nam się to wszystko jakoś wypośrodkować. Uzgodniliśmy co i jak. Np Mikołaj przynosi prezenty 6grudnia a w wigilię dajemy je sobie nawzajem, jeśli kiedyś będziemy robić sami wigilię to zupy będą na zmianę, jednego roku jedna drugiego druga. On nigdy nie będzie wtrącał się do mojego sposobu gotowania, sprzątania czy wychowania, Alicji. Ja nigdy nie krytykuję tego co i jak on robi. Nie zawsze wszystko robi dobrze i czasami muszę później poprawiać (ale tylko wtedy jak on nie widzi), ale ważne że wogóle czasami chce zamieść podłogę, poprasować czy wstawić pranie.
Nie ma sensu tracić pół życia na kłótnie które tak naprawdę do niczego, oprócz zdenerwowania, nie prowadzą. Nie po to stwarzaliśmy rodzinę żeby po roku, dwóch czy pięciu ją rozbijać.

ufff no to się rozpisałam.

A Alicja śpi już ponad 3 godziny

: 10 lip 2008, 12:45
autor: GLIZDUNIA
hejka...nie wiem czy sie dzis juz witalam czy jeszcze nie :ico_haha_01:

no i moja maruda poszla w koncu spac,tak dawala dzis o sobie znac ze A. nie mogl zasnac po pracy.......
pogoda lepsza wiec moze uda sie dzis wyjsc...moze...

Ewcik,no To jestes niesamowicie kompromisowa...ja dopiero kompromisu sie ucze,zawsze bylo po mojemu a A. to tez dosc silny charakterek i widocznie musimy sie dotrzec...moze to przez to ze znamy sie dopiero 3 lata? :ico_noniewiem:
wydaje mi sie ze Ty poprostu przymykasz oko na niektore rzeczy...i nie kazdy tak potrafi,problem tez w tym ze klotnie sa z roznych powodow...nie zawsze takich zwyklych domowych dotyczacych sprzatania....ja np. mysle ze u mnie takie rozdraznienie bierze sie z tad ze nie mam gdzie sie wyladowac...a gadam praktycznie tylko z Wami,nie mam kolezanek,nie wychodze z domu dalej niz do sklepu...i stres narasta....ostatnio spotkalam sie 3 razy ze znajomymi ze starej pracy i od razu mi lepiej...ale nie zawsze tak idzie...tymbardziej tutaj...

Jagodka,no myslelismy o slubie powaznie ale odlozylismy na czas nieokreslony te plany ze wzgledow finansowych...zwyczajnie nas nie stac na slub....

Lady,a mnie troche zaskakuje Wasza sytuacja malzenska...bo Wy jestescie mlodym malzenstwem i pobraliscie sie z milosci nie?nie bylo Milenki w drodze,nic nie przyspieszalo waszej decyzji?...no i juz takie zrezygnowanie,powaznie myslisz o innych facetach?ja nawet jak pomysle ze moze sie rozstaniemy to nie moge sobie wyobrazic siebie z kims innym...bo szukalabym drugiego A. a takiego przeciez nie ma :ico_noniewiem: ....

Ewcik,ja mialam w PL chlopaka z ktorym sie nie poklocilam ani razu,bylismy razem tylko pol roku wiec to tez nie dlugo ale mnie osobiscie przerazalo ze on nie byl w stanie sie normalnie ze mna poklocic...wolal ustapic....a ja do konca nie bylam pewna jak by sie zachowywal w czsie klotni...ja wole chyba postawic kawe na lawe...moze to takie troche agresywne ale chociaz pozwala uwolnic emocje....ale i tak podziwiam Was za takie wspolgranie ze sobą!!!

sie napisalam i reszta mi umknela...dopisze jak mi sie przypomni....

[ Dodano: 2008-07-10, 12:49 ]
a no i jeszcze dopisze ze my tez z zupelnie innych regionow jestesmy...inne tradycje ,potrawi i wogole...no ja slazaczka a on z wielkopolski...ale z tym nigdy nie bylo problemu bo to takie moim zdaniem urozmaicenie dnia codziennego...A. juz calkiem dobrze mowi po ślasku :-D ....je moczke na swieta i wogole....wszystko bez problemu da sie pogodzic i nawet nie przyszlo by mi do glowy sie o to klocic...ale wierze ze pewnie sa ludzie ktorzy widzieli by w tym mnostwo problemow!

: 10 lip 2008, 14:58
autor: Sikorka
GLIZDUNIA, wiesz, że ja byłam przekonana, że Twój A. jest też ze Śląska, bo jak na którymś filmiku mówił coś do May, to z takim akcentem śląskim jak i Ty, a ja kocham Waszą gwarę, miałam kiedyś kolegów ze Śląska, przyjeżdżali do Kozienic na wakacje, uwielbiałam ich słuchać.

Ewcik, Ty kobieto mądrze umiesz gadać, ja nie mam daru tak ubrać w słowa to co chciałabym powiedzieć. Ale tu też jesteśmy podobne, kompromis przede wszystkim, ja tylko chyba dłużej się go uczyłam, bo były burze w pewnym momencie w naszym małżeństwie, ale po siedmiu latach małżeństwa, to może jeszcze wszystko przed Wami :ico_oczko: oczywiście nie życzę. oby cały czas było tak jak piszesz. Czasami trudno jest jednak zacisnąć zęby, ale wiem że się da. No i te nasze chłopy Ewcik, też podobne z bałaganem, a my gospodynie domowe, na co ja wcale nie narzekam.

Przed chwilą właśnie się :ico_zly: :ico_zly: :ico_zly: na Sikora. Zadzwoniłam do druha bo dziś mój zuch z koloni wraca. Druh powiedział, że zwiedzali właśnie Kraków i koło 20 będą w kozienicach, pogadałam chwilę z Kacprem i jak zawsze dzwonię do Sikora, a ten mi mówi, że parę minut temu on dzwonił do druha, no już pal drzwi co se chłopak pomyślał, że jakieś ludzie co pięć minut dzwonią, ale fakt, że nie zadzwonił Sikor mi powiedzieć, przecież ja też się denerwuję i nie mogę już doczekać na tego mojego pierworodnego. Obruszyłam się oczywiście i zwróciłam mu uwagę. No ale za kilka minut zadzwonił i przeprosił, no to już wybaczam :-D

A jutro mam już gości i będzie dom pełen lidzi, siostry syn zostaje u nas, Kacper już będzie i siostra Sikora z chłopakiem. Wiadomo, że jak za długo to goście są męczący, ale tydzień da się wytrzymać, zwłaszcza, że to takie swoje ludzie, biedne studenciny, na wakacje ich nie stać, to nonas chociaż przyjadą i nie są uciążliwi, śniadanka, kolacje sami sobie robią, a obiad to jak gotuję dla nas to co to za problem dwie porcje więcej, a i pomogą. Okolica fajna więc nudzić się też nie będą, a i mnie milej czas zleci. Jak byli dwa lata temu na takich wakacjach to tak się młodo z nimi czułam, bo sobie na piwko chodziliśmy do knajpek, nad jeziorko i było fajnie. Tylko dla Was będę miała pewnie mniej czasu :ico_placzek: Ale będę zaglądać napewno :-D

Lecę teraz skończyć sprzątać łazienkę :-D