Ania_R, noo, to masz problem.. ja tak też miałam .. na początku ciąży Krzyśka mama stwierdziła, że przyleci do nas na pół roku

i mi pomoże, bo Krzyśka siostrze to przy dwójce dzieci pomagała po 3 lata, więc do nas to minimum na pół roku.... a potem moja mama genialnie wpadła na to, że weźmie rok urlopu zdrowotnego (bo i tak szukała pretesktu, żeby go brać) i przyleci... no i generalnie ja odbyłam milion rozmów, piekło przeszłam dosłownie, bo podjęłam decyzję, że dam radę sama, że żadna z nich spać na materacu we salonie nie będzie, a tym bardziej tyle czasu... no i też kasa - kurcze tak się łatwo mówi, że utrzymanie dorosłej osoby kosztuje sporo...
obie płakały, że je odpycham, że jestem wstrętna, że myślę tylko o sobie, że są niepotrzebne itd... ale w końcu zrozumiały, że mam dwie rączki, porządnego chłopa i samodzielne, starsze dziecko... z koleżanką ustaliłam, że zajmie się Norbertem, kiedy my pojedziemy do porodu i on u nich będzie te dwa dni...
więc moja rada: Aniu, szukaj koleżanki, która Ci przy Madzi pomoże... masz jeszcze mnóstwo czasu.... a z teściową - heh.. szczere, prosto przekazane argumenty: ciasno macie i kasy ni ma... mam nadzieję, że łatwiej zrozumie niz moje...