KOT I DZIECKO W JEDNYM DOMU
: 19 kwie 2007, 07:44
Przez lata narosło tyle mitów odnośnie kotów że wręcz staje się to zastanawiające. Tak jakby koty budziły dziwne, wcale nie rozsądne - emocje u niektórych osób. Co gorsza - opinie na temat fatalnego wpływu kotów na kobiety ciężarne i dzieci wygłaszają również lekarze - co już zakrawa na jakąś obsesję w tym temacie. Nie ma absolutnie żadnych dowodów na to by zajście w ciążę nakazywało kobiecie odcięcie się od kontaktów z kotami - a już szczególnie ze swoimi.
Toxoplazmoza - niemal choroba widmo, od dawien dawna straszono nią kobiety w ciąży, bardzo często używano także jako argumentu za tym by kot z domu kobiety ciężarnej "zniknął".
O ile można zrozumieć, od biedy, demonizowanie tej choroby przed wieloma latami, gdy wiedza medyczna była jeszcze na znacznie niższym poziomie niż teraz - to obecna jej ponura sława zadziwia. I przypomina w swojej wymowie zabobon.
Kobieta planująca ciąże lub gdy już w nią zajdzie powinna obowiązkowo zrobić sobie oznaczenie poziomu przeciwciał przeciwko tej chorobie (bez względu na to czy kota posiada czy nie). Może się bardzo zdziwić wynikiem - ponieważ prawdopodobnie okaże się że już ją przechorowała - nawet o tym nie wiedząc. Podobnie jak okolo 70 % Polaków.
Przechorowanie tej choroby w przeszłości daje stałą odporność, poza sytuacjami wyjątkowego spadku odporności, np. podczas zachorowania na AIDS czy białaczkę - lub podczas specjalnie obniżanego poziomu odporności po przeszczepach czy podczas długiej sterydoterapii.
Pozytywny wynik poziomu przeciwciał świadczących o przebytym zakażeniu w przypadku kobiety ciężarnej daje jej praktycznie gwarancję spokoju w tym temacie - o ile jej stan zdrowia nie jest jakis naprawdę zły.
Może się zdarzyć że wynik będzie negatywny. Oczywiście że tak. Ale to także nie oznacza że kota trzeba się pozbyć! W końcu - gdyby był takim strasznym siewcą oocyst toxoplazmozy - to jakim cudem kobieta nadal jeszcze nie miała z nimi kontaktu? Ano właśnie.
Tak się jakoś dziwnie składa że zarazić się od kota można - ale jest to bardzo trudna sprawa. Ponad 80 % przypadków zakażenia wynika ze spożycia oocyst w... pokarmie! Głownie jest to surowe lub niedogotowane mięso (ale także np. krojenie przykładowo jarzyn, jajek, chleba na niedokładnie umytej i sparzonej po krojeniu mięsa desce), ale także wybrudzone ziemią i niedokładnie umyte warzywa, owoce - okazuje się także że oocysty znajdowane są w wodzie pitnej z kranu. Praca w ogrodzie czy piknik na trawie i przetarcie ust ręką wybrudzoną ziemią - to także możliwe źródło zakażenia.
A ciekawe ile kobiet w ciąży tą wiedzę uzyskiwało. Sądzę że znikoma ilość.
Mając świadomość tego że nie ma się odporności na toxoplazmozę i będąc jednocześnie w ciąży - trzeba po prostu zachować ostrożność, szczególnie podczas przygotowywania posiłków. Mięso dokładnie gotować, wszystko co miało z surowym mięsem kontakt dokładnie myć a najlepiej zlewać wrzątkiem. Nie jeść surowych warzyw i owoców bez ich dokładnego umycia. W ogrodzie pracować w rękawicach. Kuwetę kocią też sprzątać w rękawiczkach a najlepiej zlecić tą pracę komuś innemu. Kot także nie powinien w tym czasie dostawać surowego mięsa.
No i przede wszystkim - badania krwi. Powinno się je robić, pod kontrolą lekarza - regularnie przez całą ciążę - tak by wychwycić ewentualne zakażenie jak najszybciej. Bo to nie jest tak że zachorowanie na toxoplazmozę w ciąży oznacza automatycznie poronienie lub uszkodzenie płodu! Wiele zachorowań w ogóle przebiega bez wpływu na płód, kobieta nawet nie wie co się działo jeśli badań sobie nie robiła. A jeśli infekcję się wykryje - to po prostu się ją leczy i tyle. Istnieją skuteczne, bezpieczne dla płodu leki które pozwalają ją zwalczyć zanim nawet pomyśli o tym że mogłaby nienarodzonemu dziecku zaszkodzić :)
Znacznie gorzej wygląda sytuacja w przypadku tak powszechnych i łatwo przenoszących się chorób jak cytomegalia, mononukleoza czy grypa - których leczyć w ciąży praktycznie nie można (leki na nie są bardzo toksyczne dla płodu) a które mogą doprowadzić do poważnych uszkodzeń płodu lub poronienia. Tylko że tych chorób koty nie przenoszą - robią to ludzie...
Czy ktoś będąc w ciąży usłyszał że ma się zamknąć w domu i z niego nie wychodzić?...
Bo każde kichnięcie w jego stronę, każde podanie ręki czy całus na przywitanie to zagrożenie?
Macie koty?
Jak się z Waszymi pociechami dogadują?
Robiłyście badania w czasie ciąży?
Toxoplazmoza - niemal choroba widmo, od dawien dawna straszono nią kobiety w ciąży, bardzo często używano także jako argumentu za tym by kot z domu kobiety ciężarnej "zniknął".
O ile można zrozumieć, od biedy, demonizowanie tej choroby przed wieloma latami, gdy wiedza medyczna była jeszcze na znacznie niższym poziomie niż teraz - to obecna jej ponura sława zadziwia. I przypomina w swojej wymowie zabobon.
Kobieta planująca ciąże lub gdy już w nią zajdzie powinna obowiązkowo zrobić sobie oznaczenie poziomu przeciwciał przeciwko tej chorobie (bez względu na to czy kota posiada czy nie). Może się bardzo zdziwić wynikiem - ponieważ prawdopodobnie okaże się że już ją przechorowała - nawet o tym nie wiedząc. Podobnie jak okolo 70 % Polaków.
Przechorowanie tej choroby w przeszłości daje stałą odporność, poza sytuacjami wyjątkowego spadku odporności, np. podczas zachorowania na AIDS czy białaczkę - lub podczas specjalnie obniżanego poziomu odporności po przeszczepach czy podczas długiej sterydoterapii.
Pozytywny wynik poziomu przeciwciał świadczących o przebytym zakażeniu w przypadku kobiety ciężarnej daje jej praktycznie gwarancję spokoju w tym temacie - o ile jej stan zdrowia nie jest jakis naprawdę zły.
Może się zdarzyć że wynik będzie negatywny. Oczywiście że tak. Ale to także nie oznacza że kota trzeba się pozbyć! W końcu - gdyby był takim strasznym siewcą oocyst toxoplazmozy - to jakim cudem kobieta nadal jeszcze nie miała z nimi kontaktu? Ano właśnie.
Tak się jakoś dziwnie składa że zarazić się od kota można - ale jest to bardzo trudna sprawa. Ponad 80 % przypadków zakażenia wynika ze spożycia oocyst w... pokarmie! Głownie jest to surowe lub niedogotowane mięso (ale także np. krojenie przykładowo jarzyn, jajek, chleba na niedokładnie umytej i sparzonej po krojeniu mięsa desce), ale także wybrudzone ziemią i niedokładnie umyte warzywa, owoce - okazuje się także że oocysty znajdowane są w wodzie pitnej z kranu. Praca w ogrodzie czy piknik na trawie i przetarcie ust ręką wybrudzoną ziemią - to także możliwe źródło zakażenia.
A ciekawe ile kobiet w ciąży tą wiedzę uzyskiwało. Sądzę że znikoma ilość.
Mając świadomość tego że nie ma się odporności na toxoplazmozę i będąc jednocześnie w ciąży - trzeba po prostu zachować ostrożność, szczególnie podczas przygotowywania posiłków. Mięso dokładnie gotować, wszystko co miało z surowym mięsem kontakt dokładnie myć a najlepiej zlewać wrzątkiem. Nie jeść surowych warzyw i owoców bez ich dokładnego umycia. W ogrodzie pracować w rękawicach. Kuwetę kocią też sprzątać w rękawiczkach a najlepiej zlecić tą pracę komuś innemu. Kot także nie powinien w tym czasie dostawać surowego mięsa.
No i przede wszystkim - badania krwi. Powinno się je robić, pod kontrolą lekarza - regularnie przez całą ciążę - tak by wychwycić ewentualne zakażenie jak najszybciej. Bo to nie jest tak że zachorowanie na toxoplazmozę w ciąży oznacza automatycznie poronienie lub uszkodzenie płodu! Wiele zachorowań w ogóle przebiega bez wpływu na płód, kobieta nawet nie wie co się działo jeśli badań sobie nie robiła. A jeśli infekcję się wykryje - to po prostu się ją leczy i tyle. Istnieją skuteczne, bezpieczne dla płodu leki które pozwalają ją zwalczyć zanim nawet pomyśli o tym że mogłaby nienarodzonemu dziecku zaszkodzić :)
Znacznie gorzej wygląda sytuacja w przypadku tak powszechnych i łatwo przenoszących się chorób jak cytomegalia, mononukleoza czy grypa - których leczyć w ciąży praktycznie nie można (leki na nie są bardzo toksyczne dla płodu) a które mogą doprowadzić do poważnych uszkodzeń płodu lub poronienia. Tylko że tych chorób koty nie przenoszą - robią to ludzie...
Czy ktoś będąc w ciąży usłyszał że ma się zamknąć w domu i z niego nie wychodzić?...
Bo każde kichnięcie w jego stronę, każde podanie ręki czy całus na przywitanie to zagrożenie?
Macie koty?
Jak się z Waszymi pociechami dogadują?
Robiłyście badania w czasie ciąży?