Natarczywy adorator....
: 04 sty 2013, 13:38
Witam. Generalnie rzadko udzielam się na forum ale już raz otrzymałam tutaj kilka pomocnych rad, więc poproszę jeszcze raz o jakąś pomoc. Za nami Święta, sylwester. No właśnie...Będąc u znajomych na zabawie sylwestrowej poznałam kilka nowych osób w tym pewnego chłopaka. Bardzo fajnie nam się się rozmawiało, spędziliśmy razem większość czasu. Nie piłam dużo tylko jedno piwo, on nie pił wcale bo był kierowcą, więc oboje byliśmy trzeźwi. Nie dałam mu wielkich powodów aby sądził, ze od razu możemy zostac parą. Owszem były delikatne gesty ale tylko tylko. Zła jestem na siebie bo moze faktycznie sowim zachowaniem pzrekazałam więcej niż powinnam. Istota jest to, ze ten chłopak jest chory na stwardnienie guzkowate bardzo rzadka choroba genetyczna. Polubiłam go, ale już przed sywlestrem spotykałam sie z innym chłopakiem na którym mi zleży. Od czasu tej zabawy ten chłopak ktorego poznałam na sylwestrze, cały czas do mnie dzwoni, tłumaczyłam mu setki razy, zeby się nie angażaował, ze możemy być tylko przyjaciółmi. Meczą mnie jego natarczywe telefony, sms-y. Nie chcę go ranić , on i tak wystarczająco mocno dostał od życia, ale nie mogę z kims byc tylko z litości. chciałabym żeby dał mi juz spokój nie wiem jak wyjść z tej sytuacji, na pewno nie da się nikogo tutaj nie zranić ale chciałabym urwać to szybko i zdecydowanie bo widzę że moje tłumaczenia nie docierają do niego a chłopak coraz bardziej się angażuje. Może wy macie jakieś pomysły jak wybrnąć z tej sytuacji najmniej go krzywdzac przy tym. Dodam jeszcze tylko, ze nie miałam zamiaru zainteresować soba kogokolwiek na sylwestrze, nie wiedziałam że on jest chory, powiedział mi dopiero na drgui dzień. Gdybym wiedziała wcześniej może nie rozmawiałabym z nim tyle a chłopka by sie nie zadurzył....