Strona 1 z 3

Co na to personel medyczny?

: 10 mar 2007, 01:49
autor: kasiulinka
:ico_noniewiem:

: 15 mar 2007, 07:34
autor: Basia079
kasiulinka, ja nie miałam żadnych problemów i większość pielęgniarek w tym lekarzy była bardzo miła dla mnie, wyjątkiem była jedna zołza pielęgniarka no ale zawsze musi się trafić czarna owca przecież, poza tym nie było żadnych problemów aby zabrać dziecko, w moim przypadku zaraz po cesarce przyszła najpierw pani doktor pediatra i poinformowała mnie co jest z dzieckiem a po jakimś czasie przyszła siostra z zapytaniem czy zabieramy dziecko czy decydujemy się na kremacje bo wtedy to oni załatwiają, my zabraliśmy naszą córeczkę bo jak inaczej???? dostałam również zaświadczenie że dziecko zostało ochrzczone

: 17 mar 2007, 11:53
autor: Magdalena_82
kasiulinka, ja mam z kolei bardzo złe doświadczenia jeśli chodzi o traktowanie w szpitalu ... U mnie było poronienie.
Poroniłam w 8-9 tygodniu ciazy, przyjechałam do szpitala, oczywiście z ogromnym krwawieniem i przerazającym bólem podbrzusza, tak ze cięzko było mi oddychać. Nie wpuszczono mnie od razu na Izbe , tylko kazano czekac, bo kolejka, krew się lała a ja czekałam tak około godziny, potem pierwsze o co mnie spytano czy mam ubezpieczenie, gdzie jestem zameldowana i tu zaczeły się problemy bo ja nie byłam zameldowana tymczasowo....ech mówie Wam zamiast wziąc mnie o drazu na badanie to oni mnie tak maglowali.
No ale do rzeczy , ogólnie w szpitaluspędziłam ok tygodnia, pielęgniarki patrzyły na mnie wilkiem ze mąz do mnie przychodził, a potem jak juz wychodził wygarniały mi ze co ja sobie wogóle wyobrażam, przeciez to nie jest prywatna klinika :ico_noniewiem:
Mąż spał w samochodzie żeby byc bliżej mnie, wcale nie wracał do domu, tez im się to nie podobało, musiał przeparkować samochód :ico_noniewiem:
Ogólnie traktowano to jako kolejny przypadek, powiedziano mi ze 70 % kobiet to spotyka...Jeden lekarz był rzyczliwy , odpowiiadał na moje wszystkie pytania jak człowek nie podchodził do tego mechanicznie.
Mam złe doświadczenia.

: 17 mar 2007, 22:37
autor: Basia079
Maggie, :ico_pocieszyciel: to bardzo przykre :ico_pocieszyciel:

: 08 kwie 2007, 10:58
autor: paulina83
witaml
jesli chodzi o mnie ja poronilam w 7 -8 tyg ciazy lekarz który mnie przyjmował i który tej nocy mial dyzur, był naprawde swietnym lekarzem, pozniej zdecydowałam sie aby to on prowadził mi ciaze z Kacprem, personel medyczny - pielegniarki tez nie zasługuja na nagane...jedyne w tym wszystkim - najgorsze co tylko mogłobyc to to ze położyli mnie w sali gdzie lezały same ciezarne, myslalam ze zwariuje a psychika siadał mi strasznie...cały mój pobyt w szpiatlau płakalam nie mogłam pogodzic sie czemy ja?
2 tygodnie po tym...wrócilam swpowrotem do szpitala - stan zapalny...lezalam na sali z dwiema ciezarnymi....ale wtedy było jakos inaczej, te dwie dziewczyny tez miały swoje smutne historie z przeszłosci i jakos potrafilam sie z nimi zgrac....oczywiscie zazdroscilam im strasznie maluszków pod serduszkiem....
co do mojego malenstwa niewiem co sie z nim stało :ico_placzek:

: 23 kwie 2007, 18:03
autor: adusek
Ja poroniłam w 6 tyg. Dostałam tylko tabletki na obkurczenie macicy :(:(:(

: 23 kwie 2007, 19:39
autor: Lady
adusek, :ico_pocieszyciel: :ico_pocieszyciel:

: 24 kwie 2007, 12:54
autor: Magdalena_82
adusek,
Zanim zostałaś poczęta - PRAGNEŁAM CIĘ,
Zanim się urodziłaś - KOCHAŁAM CIĘ,
Zanim minęła 1 godzina Twojego życia - BYŁAM GOTOWA ZA CIEBIE UMRZEĆ

...to piękne słowa...

: 06 cze 2007, 10:17
autor: Katka
Ja spotkałam w szpitalu jednego lekarza konowała, który wiedząc o tym, ze beta urosła (nieznacznie, ale jednak urosła) i nie majac 100% pewnosci, ze serduszko nie bije (podczas badania usg nie umiał okreslic na 100% czy serce bije czy nie, bo mu cyt." cały obraz migoce")zaproponował mi zabieg usuniecia ciazy. Powiedział, ze jesli mi nie zalezy na tej ciazy i nie jadłam przez ostatnie 3 godzinki, to on moze wykonac zabieg.
Wyszłam z gabinetu zszokowana i zadzwoniłam na numer prywatny ordynatora oddziału. Uspokoił mnie, zapewnił, ze z samego rana sam mnie przebada, ze to on podejmuje ostateczna decyzje o tym, czy zabieg bedzie wykonany, ze nie zaproponuje mi zabiegu dopóki nie bedzie sam pewien na 100%, ze dla ciazy np.nie ma juz ratunku i ze zabieg nie odbedzie sie do momentu, az uda mu sie mnie przekonac, ze to jest koniecznosc.
Lekarz konował (przekwalifikowany z internisty, z ok.5 letnim doswiadczeniem na ginekologii) miał rozmowe z ordynatorem, z ktorej wyszedł czerwony jak indor, trzaskał drzwiami był cholernie wsciekły. Na drugi dzien był dla mnie tak miły, zmieniony o 180 st.

Ogolnie pielegniarki i połozne były bardzo miłe.Starały sie podniesc na duchu.
Najgorsze było dla mnie to, ze walczyłam o przetrwanie mojej ciazy, a połozyli ze mna dziewczyne z obumarła ciaza do zabiegu. Byłam z ta dziewczyna na jednej sali po jejzabiegu, widziałam jej ból i cierpienie.To było straszne!Chcac, nie chce do głowy przychodziły mi czarne mysli i myslałam sobie, ze tak bede sie czuła i tak bed wygladała, jesli okaze sie ze moja ciaza nie zyje i wykonaja mi zabieg.
:ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

: 20 lip 2007, 23:09
autor: Żaba
Ja mam złe doświadczenia. Do szpitala przyjechałam z krwotokiem, ale diagnozy jeszcze nie było. Pielęgniarka na dzień dobry spytała czy ja na zabieg. Jak odpowiedziałam, że najpierw mnie musi zbadać lekarz to poczuła się urażona. Lekarz pojawił sie po dość długim czasie, ale najpierw i tak musiałam udzielić pielęgniarkom wyczerpujących odpowiedzi do karty pacjenta. A ja naiwna myślałam, że od razu będą ratować moje dziecko. Najlepsze odbyło się w gabinecie. Najpierw pielęgniarka pobrała mi krew, no i do rany przyłożyła wacik. A lekarz od razu kazał mi się usadowić na "samolocie", więc musiałam najpierw zdjąć majtki, no i ów wacik po prostu wypadł i z ranki po ukłuciu zaczęła płynąć krew. Pielęgniarka zaczęła na mnie krzyczeć, że co ja robię, że zakrwawię całą podłogę i przyłożyła mi z powrotem ten wacik z podłogi. Na sali na szczęście byłam sama. Jedyną osobą, która mi tam pomogła była kobieta z martwą ciążą przed zabiegiem, za co tu i teraz jej dziękuję, bo nie miałam dotąd okazji jej spotkać.