Miałam wyjść po dwóch dobach do domu. Przyszła do mnie pielęgniarka i zapytała o moje szwy, na co odpowiedziałam, że miałam dwa malutkie, a ona "w takim razie nie będziemy oglądać krocza".
Po 6 tygodniach szczęśliwa pojechałam na wizytę- dbałam niesamowicie o te dwa szewki i byłam pewna, że lekarz powie, że już mogę się przytulić do męża (2miesiące przed porodem skończyliśmy się przytulać...) a ginekolog był mocno zdziwiony tym co zobaczył. ZASZYLI MI DZIURKĘ


Powiedział, że widocznie chcieli za dobrze. Dał mi czopki znieczulające i kazał to rozciągać, bo zrobił się zrost.
Za każdym razem, gdy to dotknęłam wyłam z bólu...
Byłam na dwóch wizytach u innego gin, miałam mieć wykonany zabieg wycięcia lub rozcięcia, ale stanęło na niczym po drugiej wizycie.
Na leczenie się wydałam już ok 200 zł, a nadal nic się nie zmieniło.
Co mam zrobić? Domagać się odszkodowania? Siedzieć cicho? Mam dość tego


