Wrócilismy. Wypad do Zakopanego to był strzał w 10. Tego nam było potrzeba.
Marti to aniołek, nawet nie zauważyła że rodziców nie ma. Spędziła te dwa dni u moich rodziców, bez problemu. Moja mama najbardziej bała się nocy, ale niepotrzebnie jak zwykle grzecznie ją przespała. W nagrodę przywieżliśmy jej owieczkę - maskotkę
SANDRUSIA)), KUbuś taki sam śmieszek jak Marti. Nie raz jest juz tak, ze nas przekrzykuje, albo jak zacznie śpiewać....
Co do diety to soczek z jabłuszka podaje jej juz od jakiegoś czasu. Tylko najlepsze jest to, że nie chce pić z butelki tylko z łyzeczki. Nie kupuje, tylko sama robie. Utarte jabłuszko też już jadła pare razy, ale więcej wypluła niż zjadła heheh ale zawsze coś trafiło do brzuszka.
W sumie to ostatnio Marti zdecydowanie mniej je niż wczesniej, chyba już nie potrzebuje tyle razy dziennie. Na wadze przybiera wiec chyba nie ma czym się przejmowac.
Eve powiedz swojemu mężusiowi, że nie tylko samą pracą się żyje... a propo pracy. Wracasz???