no coz ...mojej historii nie da sie opowiedziec pokrotce...moze niektore dziewczyny mnie zlinczuja,inne sie w glowe stukna...na poprzednim forum tak zareagowano
ale bede szczera...
w moim zyciu bylo roznie,zwlaszcza z facetami.powiedzmy ze nie bylam zbyt odpowiedzialan.spotykalam sie z facetem starszym i zonatym,na dodatek moim szefem
po jakims czasie postanowilam ze dalej tak nie moge i to zakonczylam.mialam 'normalny'zwiazek ale zawsze bylo cos nie tak..nie mam natury mongamistki,albo to nie bylo TO.zdradzilam chlopaka z jego kumplem,mezem mojej przyjaciolki
w koncu rozstalam sie z chlpakiem(i jak sie okazalo na dobre mi to wyszlo-wpedzil mnie w dlugi,nie wiem co by bylo gdyby to dluzej trwal
).zaczelo mi odbijac i zaczelam szalec.stwierdzilam ze nie moge zajsc w ciaze-przez prawie 2 lata nie bralam juz pigulek a tu..nic
.zaczely sie przygody,przypadkowe spotkania
potem znow spotkalam bylego szefa.zaczelo sie od nowa i...zakochalam sie
on zostawil swoja zone ale twierdzil ze nie mozemy byc razem bo zasluzylam na cos lepszego
zalamalam sie.probowalam popelnic samobojstwo.wyladowalam w szpitalu psychiatrycznym.tam poznalam mlodszego chlopaka.wiedzial ze jestem zalamana i dlaczego.ale znalezlismy wspolny jezyk.bynajmniej tak mi sie wydawalo...moze to nieprawdopodobne ale omotal mnie
bylam nim zafascynowana i dla niego robilam prawie wszystko...az ktoregos dnia zamilkl.nie odbieral tel,nie odp na gg. po kilku mcach napisal ze nie byl gotowy ze o go przeroslo..bylam zalamana(znow),dziwne mysli znow chodzily mi po glowie.poznalam w szpitalu tez Pitera.tez mlodszego.dobrze nam sie gadalo,moglam mu sie wyzalic.ale uwazalam go tylko za przyjaciela,nic wiecej.jednak po glowie tlukly mi sie glupie mysli ze albo bede miala dziecko albo sie zabije...
i pewnego dnia 'zapomnielismy sie'.moze zrobilam to z premedytacja,moze nie,niewazne...fakt ze po paru tyg okazalo sie ze jestem w ciazy!
bylam zddziwiona ale szczesliwa...na poczatku nie chcialam P nic mowic ale przypadkiem dostal sms w ktorym do kolegi pisalam o ciazy.byl w szoku.i nadal jest...nie kontaktujemy sie.na poczatku jeszcze pisal i pytal jak sie czujemy...teraz prosil tylko zebym pisala co jakis czas co z Matem i wysylala foto.i tak robie,kazdego 15go wysylam mu maila.moze kiedys zechce pznac syna,nie wiem,nie zamykam mu drogi...czasem mi trudno,czasem wstyd,ale nigdy nie zaluje!!
ale sie rozpisalam