08 maja 2007, 00:15
witajcie ponownie , jak zakladalam ten wątek to byłam jeszcze daleka od rozwiązania i ciekawa jak to w ogole jest...
w jedenej z książek przeczytałam ze porody dzielą sie na dwa rodzaje..te bardzo cięzkie i te lekkie...moj zatem był bardzo cięzki , ale nie chce was stresowac bo ze mna lezala dziewczyna na sali ktora urodzila w 4 h i nie czula prawie bolu...a ja...
mialam co rodzic bo Laura przyszla na świat z wagą 4 kg...
25 kwietnia o 12,30 zaczeły się skurcze , wpierw co 3 min potem co 5 i tak o 3 nad ranem zadzwonilam do poloznej z pytaniem co dalej , kazala mi wziąć prysznic , pojesc i o 6 stawic sie na izbie przyjeć
wszystko bylo super tylko ze po przyjeciu mnie skurcze ustaly....zeszlam sporo sciezek na korytarzu by one powrocily a tu...dalej nic
podano mi okscytocyne , wszystko trwalo 18 h z czego 5 bylo koszmarne , w zyciu nie przypuszczalam ze to taki ból...płakałam i prosiłam o cesarke bo naprawde to bylo nie do wytrzymania ( tak mi sie wtedy zdawalo)...polozna powiedziala ze mam byc dzielna ale ja te ostatnie 2 h bylam nieprzytomna i nie wiem jakimi silami udalo mi sie przec....udowodnilam tylko teze ze kobieta podczas porodu naprawde jest w stanie zniesc wiecej niz przewiduje...
po 18 ,5 godzinach uslyszalam krzyk mojej coroni
DZIEWCZYNY zapomnialam o bolu............odzyskalam wszystkie sily choc wczesniej bylam nie przytomna prawie i spalam miedzy skurczami...
Laura wazyła 4 kg porozrywała mnie w srodku i na zew. pomimo ze mialam cięte krocze dlatego tak to chyba bolało , poza tym lekarz powiedzial ze jako sportowiec mam silne miesnie i ze takim najtrudniej sie rodzi...bo jak je zacisną to koniec...
co do szycia ..to jak musniecie komara:) a rodzenie łożyska i nacięcie nic nie boli
dzis z perspektywy czasu prawie 2 tyg, wiem jedno ze warto było i pomimo ze bolało dzis to wspominamy z usmiechem
aha
mialam dodac ze ogromna role odegral moj maz, jego obecnosc psychicznie mi bardzo pomogla i mysle ze nas jeszcze bardziej zblizyla, maz poplakal sie jak zobaczyl mała
..
to byl najwazniejszy dzien w moim zyciu, dzis jak widze nową minkę Laury , jak widze swoje odbicie w jej oczach podczas karmienia , jak czuje zacisniętą łapkę na moim palcu i ten bezbronny wzrok małego niewiniątka , odkrywam to co kobiety odkrywaly od dawien dawna czyli CUD MACIEZYNSTWA , i moglabym tu sporo jeszcze pisac ale to nie ma sensu ..poprostu zycze Wam tego samego obyscie mialy szybki porod i to wspaniałe uczucie jakim jest posiadanie własnego dziecka
POWODZENIA