wiecie a u mnie to byly przeboje ze swiadkowa,na dwa dni przed slubem oswaidczyla mi ze wyjezdza do angli do pracy i ze taka okazja moze jej juz sie nie przytrafic,doslownie jakby ktos mnie obuchem walnal...nie docieraly do mnie jej slowa,ze jak to teraz a skad ja nowa swiadkowa wytrzasne w ostatniej chwili,boprzeciez ona tez sie musi przygotowac i ubrac i wogole.....ryczalam pol dnia w domu...zadzwonilam do drugiej mojej kolezanki ,ktora byla zaproszona na wesele i powiedzialam jaka jest sytuacja i bez dwoch zdan sie zgodzila.
i wiecie z tego wszystkiego na dobre wyszlo,bo ta druga i ladniejsza i nawet miala super kreacje kolorystycznie dobrana do mnie(mialam wstawki bordo).
z ta pierwsza swiadkowa utrzymuje kontakt,jest tutaj w uk...wybaczylam jej, bo na jej miejscu sama nie wiem jak bym postapila.w pl nie mogla znalezc pracy i kredyt studencki juz musiala splacac.
teraz ona bedzie sie hajtac w sierpniu,mamy zaproszenie...tylko nie wiem czy pojdziemy...cos chyba jescze siedzi we mnie...
lilo ja tez wszystko sama sobie kupowalam...a z mama pojechalam suknie wybierac,bo ta moja pierwsza swiadkowa miala cos innego do zalatwiania

i malo ja to obchodzilo...