cześć laseczki
No faktycznie ten czas leci, ale dobrze bo ile można czekac na te nasze bobaski...
Wiecie ci wczoraj się strachu najadłam. Szłam sobie do kościoła, potknęłam się i upadłam. Kolano zdarte, ręka zbita, ale brzuszek uratowałam. Ale normalnie tak się zdenerwowałam. Cały wieczór byłam przybita i modliłam się, żeby tylko było ok. Na szczęście tomuś chyba poczuł mój lęk o niego i wieczorem dał taki popis że hej Szalał jak nigdy. Na brzuchu to miałam normalnie ocean z falami. Na caluśkim, nie tylko w jednym miejscu. Ale się chichrałam....tak gilgotało.
A byłam tez wczorajna Testosteronie. Też się uśmiałampo pachy. Chociaż dla barzdiej wrażliwych kobiet widziałam, że nie było do smiechu. Ale mnie takie treksty bawią. Polecam.
Madziu mi też się Marcin bardzo podoba. Daj znać jak tam po wizycie. Ja zaraz zadzwonięi umówię się na piątek.
Mój Misiek pojechał znowu do Berlina po autko, bo ostatnio nic niekupił. Ale tym razem chyba mu się powiedzie.
Pogoda cudna, aż chce się żyć!!!!!!