
moje tak na mieszkanie czekało.chyba wam opowiadałam jak to juz 2 tyg mijało po terminie i porodu zero.a my szukalismy mieszkana .jak na złosc nikt nie sprzedawał.poszłam juz na porodówke bo termin był juz za długi.jedna prowokacja i nic.potem 1 dzien wolnego i druga miał byc.6 lipca przyszedł R i mówi ze kupił mieszkanie,poopowiadał mi co i jak i kaarol na drugi dzien wylazł z brzucha.smielismy sie ze dziecko nie wychodzi bo nie ma gdzie mieszkac

i tak jeszcze 4 m-ce mieszklaismy z moimi rodzicami bo R robił remont.